Rak szyjki macicy (leczenie bez operacji) a skutki ubocznymi leczenia
Raj szyjki macicy (bez operacji leczenie: radiochemioterapia i brachyterapia) - po 5 mies jak radzic sobie ze skutkami ubocznymi leczenia jak np drazniace wezły chłonne, jajniki, wieczne wzdecia i gazy, wiecznie pełny pęcherz? Kto moze pomóc?
-
dziewczyny mają racje igus_ko masz na forum przykłady ile można życ a żaden lekarz nie da ci gwarancji czy to bedzie rok czy więcej bo oni sami nie wiedzą były ze mną dziewczyny które po operacjach i umierały tak samo jak tobie grosik onkolog powiedział że zrobi co sie da naświetlania nic nie pomogły dopiero brahoterapia poskutkowała ból niesamowity ale determinacja lekarza pomogły i nastąpiła remisja guza wiec niech nikt mi nie powie że lekarze na onkologi nie chcą leczyć w tych stadiach podają chemie choć jest tak droga nawet w 4 stadium pozdrawiam
-
igus_ka od pierwszego lekarza-rzeźnika usłyszałam podobne słowa jak mama,modliłam się żeby przeżyć chociaż pół roku żeby ,,wyprostować,,życie dla moich dzieci.Moi znajomi jak się dowiedzieli o chorobie dzwonili i namawiali mnie na konsultacje z innym lekarzem.Nawet mnie zarejestrowali w prywatnym gabinecie(przyspieszając termin bo na wizyty czeka się od ok.1m-ca do 1,5).W 8 dniu po ,,wyroku,,poszłam do ginekologa-onkologa który powiedział że zrobi wszystko co się da.I tak się stało żyję już 3 lata G3, nie poddałam się nawet wtedy kiedy znaleziono u mnie ,,przerzut,, lub ,,wznowę,,.A dziś przeczytałam wpis tolli jest dla Wszystkich tu Kobietek budujący pokaż go mamusi.
pozdrawiam
-
Kaazda z nas po usłyszeniu diagnozy mysli to koniec a jednak medycyna potrafi zdziałac cuda trzeba wierzyc ze bedzie dobrze tolla jest najlepszym przykładem
-
ja też byłam przekonana że w moim stadium to koniec dopóki nie weszłam na tą strone gdzie dziewczyny żyją i mają sie dobrze igusiu a to gorsze samopoczucie mamy może być związane ze strachem ja miałam to samo gdy usłyszałam na ginekologi że to rak nie miałam nawet siły wstać z łóżka nie poszłam do pracy po prostu lekarze za dużo mi powiedzieli a ja nie miałam o niczym pojęcia i na wstępie się już poddałam tak jak twoja mama dopiero jak traiłam na onkologie to sie podzwignęlam nie martw się bedzie dobrze
-
Igus_ka ja mialam 3 I zyje juz po wszystkim prawie 15lat, wiec mama niech sie nie poddaje, I zacznie walczyc. pozdrawiam
-
igus_ka mój guz był jeszczewiekszy niż twojej mamy też wszyscy mówią że nic z tego nie będzie tylko onkolog na wizytach mówi że jest ginekolo super chociaż tyle ale nie martw się jest wiele kobiet z 3 grupą ktore żyją pare lat i dobrze sie mająnie martw sie na zapas a mame zaciąg na ten rezonans nawet siłą i zacznie szybko leczenie i m szybciej tym lepiel prawdopodonie w 3 grupienie ma przeżutow na inneorgany
-
Moja mama po 3b,zakończyła leczenie w styczniu 2012roku,radykalna radio-chemio terapia z brachyterapia,na wypisie napisali znaczna regresja guza,od tego czasu co3miesiace pod kontrola onkologa.
W zeszłym roku dwa razy rezonans magnetyczny,maj i grudzień,usg jamy brzusznej styczeń,mammografia listopad,na każdą kontrole krew i mocz obowiązkowo
Jest ciężko po usłyszeniu diagnozy bardzo ciężko jest się wziąć w garść i pozbierać,nie ma co ukrywać.moja histori jest podobna do twojej igusia,ja tez byłam w ciąży a mama -.....uslyszelismy diagnozę,to ja byłam w rozsypce wtedy miałam różne wizję,ale mama zebrała w garść i zaczęła leczenie w szpitalu,np i ooooo minęły dwa lata po i dziękuję Panu Bogu za każdy kolejny dzień!!!
Zbierzcie.sie w garść i uswiadom mamie że wart walczyć,trzeba innego wyjścia nie ma!!!!!
Trzymam kciuki i pamiętam w modlitwie o twojej mamie.
-
a jakieś postępy są w leczeniu?
-
Ja mam też g3 i przerzutu do wielu węzłów i jestem 2 lata po leczeniu i żyję, wiem że się nie wyleczę do końca, ale będę go trzymać w szachu jak najdłużej się da :)
-
Witajcie Kochane!
Sama nie wiem czy szukam wsparcia dla siebie czy mojej chorej mamy.
Opowiem Wam początek naszej smutnej historii.
Mama ma 43 lata,od paru miesięcy krwawienia. Troszkę to lekceważyła,tłumaczyłyśmy to menopauzą,pękającym torbielem itp. Często prosiłam mamę o wizytę wraz ze mną u gin,lecz protestowała. Przy przypadkowym odrkyciu mojej drugiej ciąży w końcu się przemogła na wizytę. 10.12.2013- Lekarz od razu wyczuł guza. Cytologia,za parę dni wynik gr IV. Po troszku czytałam wasze wypowiedzi na forum i łudziłam się ,że będzie dobrze uda się. Nadszedł dzień wycinku,rezonans ,prześwietlenie płuc. Od wycinku stan zdrowia mamy się pogorszył. Wyniki: rak złośliwy typ.III.(wymiary 4.3x4.8) Przerzut na jeden węzeł chłonny z tego co pamiętam to prawy który jest obumarły. Lekarze w sumie nie dają szans,jeden był tak bezczelny,że kazał już sobie wszystko naszykować i zakończyć wszystkie sprawy. pluca czyste. Jutro mama miałaby mieć tomografię lecz jest w takiej rozsypce,że nie chce dalej się badać i ewentualnie leczyć. Pomóżcie, wesprzyjcie,może jak pokażę jej Wasze wypowiedzi to uwierzy,że warto walczyć.
Pozdrawiam Was gorąco!