Witam!
Założyłam ten temat, bo na PBL chorują prawie wyłącznie osoby starsze. Jest to nieuleczalna postać raka układu limfatycznrgo (w oststeczności stosuje się chemioterapię, która często przynosi więcej szkody, niz pożytku), U mnie zdiadnozowano PBL w wieku 47 lat, czyli ponad 3 lata temu. Niestety od pwenego czasu nastapiła szybka progresja choroby. W przyszłym tygodniu mam badania kontrolne, po których zapadnie decyzja o ewentualnym rozpoczęciu chemii. Nie muszę pisać, jak sie czuję i co przeżywam.
Poszukuję osób z PBL w zbliżonym wieku, aby mieć z kim wymienić doświadczenia. Kilkuletni okres przeżycia, jaki daje ta choroba, to dla osób w podeszłym wieku stosunkowo dobra perspektywa, co innego dla tych, którzy dopiero zaczęli swoje majwiększe zyciowe osiągnięcia. Wiem, że takich osób jest bardzo niewiele, ale mimo to liczę na odzew.
Trzymajmy się, razem będziemy silniejsi!
Małgorzata
Na razie wyniki mam dobre, chociaz wezly mialem 10 cm. maialem nadzieje, ze wentoklaks bedzie lekiem przyszlosci i powstanie remisja calkowita, jednak tak nie jest
Przepraszam ,że może z całkoiecie innej beczki, ale mam do odtstapienia 4 opakowania venetoklaksu, gdyz po 5 latach uzywania przestał działać i również PBL przkszatałciła sie w chłoniaka strefy brzeznej, więc zastosowabno inny lek. Jeżeli więc ktoś potrzebuje venetoklaks, mogę oddać to co mi zostało.
Cześć, widzę że aktywność trochę spadła. Tata był w piątek na kontroli, wyniki idealne, po 2-3 latach tata ponownie zaczął brać 3 tabletki ibruinibu, ogólnie lek bierze już prawie 3,5 roku, a wyniki jak u zdrowego człowieka
witam założyłam Osobny wątek. Mama ma zdiagnozowaną przewlekłą białaczkę limfocytową. Poziom leukocytów 21( z czego limfocyty 17). Udział limfocytów 80% leukocytów . Do tego stwierdzono kamicę żółciową. Choruje na cukrzycę. Strasznie się boję, bo to choroba nieuleczalna. Nie wiem jak długo się da z nią żyć … jestem załamana…
a dlaczego mias byc leczona 2 lata przecież w piewszej linniil eczenie trwa rok ja przyjmuje wenetoklax 2 lata bo mam drugą linnie i o rzerwaniu nie ma mowy