Rak szyjki macicy (leczenie bez operacji) a skutki ubocznymi leczenia
Raj szyjki macicy (bez operacji leczenie: radiochemioterapia i brachyterapia) - po 5 mies jak radzic sobie ze skutkami ubocznymi leczenia jak np drazniace wezły chłonne, jajniki, wieczne wzdecia i gazy, wiecznie pełny pęcherz? Kto moze pomóc?
-
U mnie narazie też dobrze-w poniedziałek wizyta u ginekologa-wyniki z cytologii...no zobaczymy co wyjdzie:) pozdrawiam
-
odmeldowuje sie i pozdrawiam . ta cisza ,to znak ,ze mamy sie dobrze :)
-
Dziewczyny zaczęły karnawał :))
-
PUK PUK Jest tam ktoś:):):):):):)
-
z tą dietą na jelita to nie przesada ja w ciągu leczenia w szpitalu jadłam co popadło nic mi nie było miałam apetyt a wszyscy mówili pilnuj diety im dłużej tym twoje jelita nie odmówią posłuszenstwa tylko że ja miałam bardzo silne naswietlania bo guz był duży a co do tych spacerków to swięta racja jak bym częsciej ruszała to pewni tych bóli kosci nie było
-
Spoznone ale szczere :) ZDROWEGO NOWEGO ROKU 2014 . POZDRAWIAM
-
ebonita, leczenie skończyłam w marcu 2012, zrosty tak bardzo mi nie dokuczają tylko węzły (tam miałam przerzuty). Do tej pory pomagały okłady z oleju rycynowego lub maści z nagietka, coś ostatnio nie działa już tak jak przedtem, ale dzięki może się zmobilizuję na spacerki :)
-
Napady lękowe przed zaśnięciem to taki standardzik, o którym uznałam,że nie warto nawet wspominać ;) miłego dnia,dziewczyny. U mnie tajfuny szaleją,o spacerach nie ma mowy już od kilku tygodni :(
-
Jola68, co do zrostów - wybacz, nie pamietam kiedy skończyłas leczenie i jakie ono było - ale ja dość szybko pozbyłam się dolegliwości spacerując. Juz w trakcie leczenia po każdym naswietlaniu chodziłam do lasu i "robiłam" swoje trzy kilometry. Teraz jest ich około ośmiu codziennie i musze przyznać, że kondycję mam lepszą niz przed chorobą. Dodatkowo taki szybki spacer oczyszcza głowę ze złych mysli i ma moc prawdziwie terapeutyczną, przynajmniej dla mnie. Spróbuj, nawet gdy Ci sie wydaje, że nie dasz rady. Zobaczysz, powoli ruch bedzie, jak narkotyk.
-
Nika36, rzeczywiście sposób leczenia rózni się, ale nie tylko w Anglii i w Polsce, również w poszczególnych ośrodkach w Polsce - pewnie wciąż szukają złotego środka, a my trochę służymy za świnki doświadczalne.
Pomijając te wszystkie zakazy, nakazy i badania mój onkolog cały czas podkresla, by słuchać własnego ciała, wyczula na wiele rzeczy - w tym dietę, ale bez popadania w ekstremę. Też mówi o tym, jak ważny jest powrót - w miarę mozliwości - do normalnego życia z codziennymi problemami i wyrzucaniem ze świadomości choroby. Podczas ostatniego badania powiedział coś, co dało mi do myslenia -" ja zrobiłem, co trzeba, teraz wszystko zalezy od pani".Cos w tym jest - rak to dziwna choroba, która w duzym stopniu jest wynikiem buntu własnego ciała, stresu i spadku odporności ... tak sobie myśle, że przewartościowując własne życie, możemy mieć ogromny wpływ na całkowite wyleczenie.
No dobra, dosyc tego filozofowania o poranku. Trzymajcie się ciepło - u mnie słońce jakby wiosenne !!! Pozdrawiam. Anita.
Ps. Ja też czuję się bardzo dobrze, tylko czasem mam napady lękowe ...