Rak szyjki macicy (leczenie bez operacji) a skutki ubocznymi leczenia
Raj szyjki macicy (bez operacji leczenie: radiochemioterapia i brachyterapia) - po 5 mies jak radzic sobie ze skutkami ubocznymi leczenia jak np drazniace wezły chłonne, jajniki, wieczne wzdecia i gazy, wiecznie pełny pęcherz? Kto moze pomóc?
-
Dziewczyny po leczeniu napiszcie mi jak wasze sprawy damsko- meskie, bo ja boje sie sexu i bolu.. jak bylo u was????
-
Zuzka nie mozecie sie zalamywac I rezygnowac, walczyc trzeba zawsze, I tak jak Anita napisal ze psychika tez jest wazna. Wiec nie wolno sie poddawac! Pozdrawiam
-
Ehh ja tez bylam na poczatku sceptycznie nastawiona- przejezdzanie kolo cmentarza bylo trauma, bo myslalam, ze niedlugo tam wyladuje... ale kazdy lekarz polecal mi ta placowke wiec trzeba bylo sie przemeczyc.. ta placowka jest bardzo znana i kedyna w bydgoszczy.. noe ma tam kolejek do onkologow (pierwsza taka klinika w polsce!!!). Wiesz mi moj guz byl tak samo wielki jak twojej mamy i to 3 stopoen w czterostopnoowej skali, ktory, jak posza w internecie, noby nie wyleczalny...
-
Czy ta placówka w Bydgoszczy ma jakąś nazwę, jest tylko jedna i znajdę ją bez problemu? nie wiem jak mama przyjmie propozycję jechania tyle kilometrów, podejrzewam, że nie da rady, a moje tłumaczenia na niewiele się zdadzą, skoro mama jest przekonana, że to już koniec i leczenie nie ma sensu, tym bardziej tak daleko. Dziś odwołała pierwszą wizytę u psychoonkologa na którą ja zapisałam, bo "termin jej nie pasował" mimo, że to jest na miejscu w instytucie, tam gdzie naświetlania. Masz rację Anitko-50% szans to psychika a ja z tym walczę u mamy od maja.
-
Zuska ja mialam 3 stopien i wyleczona bylam juz w trakcie leczenia. Polecam bydgosz- tam kezdza ludzie z calej polski i z wawy rowniez- nawet lekarze z wawy polecali mi ta placowke i jak widac oplacalo sie dojezdzac prawie 500 km. Jeden lekarz mi powiedzial, ze 50 procent szans to psychika i to prawda- od poczatku wierzylam i wiedzialam, ze bede zdrowa. Co prawda teraz psychicznie cierpie z powodu bezplodnosci menopauzy ale zyje...
-
Zuska, jeśli w jakiś sposób Cię pocieszy wiadomość, że ja przeciwnie niż Twoja mama, chodziłam do ginekologa, regularnie robiłam cytologię, a raka się nie ustrzegłam, to bardzo proszę.
-
anitaxx87
Mama jest leczona w instytucie onkologii w warszawie na Ursynowie, ale już w szpitalu Bielańskim w maju powiedzieli wyraźnie, że sprawa jest za bardzo zaawansowana, tzn. dali do zrozumienia, że gdyby mama zgłosiła się do lekarza wcześniej, to może.... i ja i moja mama wiemy doskonale, że to przez jej zaniedbanie, mama rzeczywiście nie chodziła do lekarzy, żadnych, w ogóle, ale co to dzisiaj da, że ktoś ją zgani? a ja mimo tego co mówią mi lekarze i mimo niewiary i poddania się przez moja mamę- chce wierzyć, chcę się czegoś uczepić i mocno trzymać, chociażby po to, żeby mieć siłę by wspierać moją mamę. Proszę Was dziewczynki-napiszcie jeśli byłyście już w takim zaawansowanym "beznadziejnym" stanie a dziś cieszycie się życiem i jest ok. Chyba tego teraz potrzebuję najbardziej, a moja mama potrzebuje mnie, silnej, wierzącej, trzymającej się w garści. z góry dziękuję i życzę dużo zdrowia oraz samych dobrych dni.
-
Zuska ja mialam tez takiego duzego guza a jestrm wyleczona.. dziwne, ze lekarze nie daja szans- proponuje zmiane szpitala..
-
Witam wszystkie dziewczyny,
Weronika85 - mam nadzieję, że się odezwiesz choć nie widzę Cie od 5 tygodni a twój ostatni wpis aż mnie ogłuszył. Ja nie wiem jaki stopień ma moja mama ale wykryto nowotwór złośliwy 1 maja, z naciekami, wykraczający poza szyjkę macicy, nieoperacyjny, wymiary 4,5/ 5 cm. Podobno jest wielki. Napisałaś, że u Twojej mamy guz również nie nadawał się do operacji i miał wysoką złośliwość a mimo to mama prawie 3 lata nie przegrała walki. Mi lekarze powiedzieli, żebym się raczej nie łudziła, mama dzisiaj zaczęła naświetlania, bez chemii, pozostała jej tylko terapia paliatywna, ale zapaliłam się na chwilę jak przeczytałam Twoje słowa, bo może jest jeszcze nadzieja, może nie wszystko stracone:(( oswajam się z diagnozą i robię wszystko aby nie pokazać mamie mojej słabości tylko że z tym cholerstwem nie da się oswoić......a teraz na sekundę uwierzyłam, że może jednak, skoro Twojej mamie się udało....sama nie wiem, chyba chwytam się przysłowiowej brzytwy. W każdym razie Weronika odezwij się proszę. Ściskam ciepło dziewczynki. zuska..... na co dzień jestem na wątku HSIL
-
I jeszcze jedno pytanie, pdnosnoe seksu- wystepowal u was bol, jak tak to co zrobilyscie- "Trening" pomogl?