Rak tarczycy
Mam 36 lat. Problemy z moją tarczycą zaczęły się w wieku ok. 12 lat kiedy to, miał miejsce wybuch w Czarnobylu.
Natomiast rok temu zdiagnozowano u mnie raka tarczycy. Wyszło całkiem przypadkowo. Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić porządek z moją tarczycą tylko dlatego, ze moja szyja była gruba. Wyniki TSH miałam w normie, FT3 i FT4 także. Był też guz, ten złośliwy guz. Na moje szczęście miał 6 mm. Jestem po wycięciu całej tarczycy i po jodzie radioaktywnym. Nie mam komórek rakowych. Na życie patrze inaczej, dostrzegam to - czego nie widziałam wcześniej.
-
Część dziewczyny!!!!
Wczoraj wróciłam z Gliwic.
U nas wyglądał to miej więcej tak;
Środa - przyjęcie do szpitala, rozmowa z lekarzem, usg szyi, pobranie krwi. po tym można była dopiero zjeść śniadanie, wypić kawę i o 11 zejść do szatni rozebrać się. Dostaje się swoja zamykana na klucz półkę, klucz zostaje w szatni..
Rano zażyłam Euthyrox normalnie i tak miało być. Ponieważ nie miałom wczesniej zleconego dłuższego odstawienia leku więc najpierw otrzymałam skierowanie na oddział otwarty z którego nie wolno sobie wychodzić ot tak. Każde wyjście trzeba zgłosić pielęgniarkom.
Piżamy dostaliśmy szpitalne nie wolno było ubierać swoich.
Wieczorom po zmierzeniu ciśnienia otrzymałyśmy zastrzyk do pośladka. I czas wolny dla siebie. Miałyśmy akurat pokój dwuosobowy z telewizorem - obok był czteroosobowy też z telewizorem. Jedna łazienka była na dwa pokoje. Ogólnie warunki bardzo dobre.
Drugi dzień - czwartek - po 12 znowu mierzenie ciśnienia, zastrzyk i czas wolny.
Dzień trzeci - piątek - pobranie krwi, można w szatni wymienić sobie rzeczy, schować te których nie chcemy zabrać do izolatki. Po obiedzie przejście do części odizolowanej.
Pokój dwuosobowy z telewizorem i czajnikiem. Były też pojedyncze, ale my wzięłyśmy dwójkę. Bardzo czysto. Niestety zapach z ubikacji przytłaczający. Dopiero kiedy koło umywalki położyłam odświeżacz powietrza dało się spokojne mieszkać. Już tak nie było czuć. Polecam.
Potem przejście piętro niżej i podanie jodu. Jeśli ktoś miał problemy pielęgniarka sama podawała jod specjalnym podajnikiem. Bardzo bardzo miła i sympatyczna, z uśmiechem na ustach. Naprawdę człowiek zaraz się odstresował. Następnie ogólne spotkanie na korytarzu i przekazanie przez pielęgniarkę informacja organizacyjnych i zaleceń zdrowotnych.
Do pokoju drzwi nie są zamykane na klucz ale jest w pokoju całodobowy monitoring. Nocą na podczerwień. Telewizor jest bez opłat. Masa kanałów więc nie nudziło się nam, Oprócz tego książki i gazety.
Jedzenie podawane na krzesło przy drzwiach ale w środku pokoju nie na zewnątrz. Ogólnie dało się jeść. Wcale nie najgorsze.
Po dwóch godzinach od połknięcia jodu zaczęłyśmy stosować nasze środki - kwaśne cukierki i gumy do żucia dlatego nie miałyśmy żadnych mdłości ani problemów ze śliniankami. Cukierki były naprawdę bardzo kwaśne dlatego zużyłyśmy w dwójkę tylko dwie cytryny. Na cały pobyt starczyły mi 4 butelki wody plus płyny podawane do śniadania, obiadu i kolacji.
Korzystać z prysznica nie wolno było aż do niedzieli wieczorem. Do dyspozycji miałyśmy umywalkę, ręczniki papierowe obok umywalki oraz swoje własne ręczniki. Był też płyn do mycia naczyń. W niedzielę po kolacji otrzymałyśmy świeże piżamy i wtedy można się było wykąpać pod prysznicem. Niby kąpiel trwa 3 minuty, ale bez strach, jeśli ktoś nie zdążył w tym czasie się spłukać włącza alarm i pielęgniarki puszczają wodę jeszcze raz. Więc bez paniki!
Poniedziałek rano - badanie krwi. Wyjście na scyntygrafię szyi. Trwa to około 10 minut. Spokojnie. Pani ta sama sympatyczna co przy podawaniu jodu.Plus pan technik. Wszystko spokojne i profesjonalnie. Potem na śniadanie. Po śniadaniu scyntygrafia całego ciała. Trwa 20 minut. Pan technik też bardzo sympatyczny i miły. W tle gra spokojna muzyczka. Nic strasznego. Powrót do pokoju. Po obiedzie zejście do szatni, przebranie się i oczekiwanie na wypis w osobnym pomieszczeniu.
Pani doktor wzywa do gabinetu, tłumaczy wypis, zalecenia itp. i do domu.
Jeśli macie jakieś pytania odpowiem.
Ogólnie to podobnie jak w Zgierzu ale są też różnice.
-
Mój endo twierdzi, że to nie od tsh,ale wszelkie badania mam wziąć do Gliwic i powiedzieć jaki problem.Wkurzył mnie bo tyle to ja wiem.
-
Dzwoniłam,słaba sprawa z przyśpieszeniem terminu,mam jeszcze dzwonić rano do gabinetu. Oprócz stanu podgorączkowego w nocy się pocę i szybko się męczę no i głowę mam jak w imadle.
Nie wiadomo cholera gdzie szukać,a lekarze patrzą na mnie jak na hipohondryczkę.ft 4 miałam troszkę za wysokie.
-
Vjolka Dokładnie najlepiej zadzwoń do Gliwic. Może przyśpieszą Ci wizytę. I przede wszystkim nie nakręcaj sie na inne choroby. Czytałam gdzieś że stany podgorączkowe mogą towarzyszyć nadczynności. A masz jakieś jeszcze objawy? typu podwyższone ciśnienie, nadmierna potliwość, poddenerwowana jesteś itp? A i jakie masz ft3 i ft4?
-
Wszystko w normie, gastroskopia, kolonoskopia, ginekolog... Spróbuję zadzwonić do Gliwic po południu.
Trochę mi odwala, czy to nie następny nowotwór.
-
Vjolka a morfologia? Crp? Kurcze moze jak wszystkie badania OK to może faktycznie Twoj organizm reaguje tak na nadczynność. Tylko to musi być strasznie wykańczające taki ciągły stan podgoraczkowy :-( A nie ma szans przyśpieszyć wizyty w Gliwicach? Moze zadzwonisz i przedstawisz jak jest....
-
Uspokoiłyście mnie, dzięki :) Jakoś wkręciłam sobie, że skoro nie mam tarczycy to TSH powinno być stałe przy stałej dawce :/
-
Massie pewnie masz zbyt duża dawkę. U mnie też tak bywalo ze przy jednej dawce tsh szalalo gdzie przez parę miesięcy utrzymywalo się w normach! Spokojnie widocznie potrzeba minimalnie dawkę zmienić
-
Tsh jest zmienne,endo zmieni Ci dawkę euthyroxu.Ja też miałam ostatnio 0,014,troszkę za duża nadczynność.
-
Strach no wiem, że tak jest, ale to czemu mi ten wynik spadł? :(