Ostatnie odpowiedzi na forum
Elbe wyrazy szczerego współczucia
Hesiu czekamy na wieści od Ciebie.
Hesia jestem pewna że w środę przed majowym weekendem prof. Wicherek będzie przyjmował ( jak chcesz sie upewnić zadzwoń na oddział gin. i tam ci udzielą informacji) profesor praktycznie jest całymi dniami na oddziale operuje nawet w soboty i niedziele. Nie spotkałam się z tak oddanym pacjentom lekarzem. Bardzo sympatyczny lekarz oprócz profesora to doktor Nowicki i Pani doktor Gręźlikowska. Hesiu trzymam kciuki i daj znać co powiedział profesor.Miłego dzionka
AgaD677 ja jestem po dwóch operacjach pierwszą miałam 30 stycznia tego roku a drugą po niecałych 4 tygodniach w obu przypadkach byłam cięta z góry na dół, pas zakładałam jeszcze w szpitalu. Po operacjach zawsze wstawałam następnego dnia ale tylko na toaletkę do łazienki żeby się odświeżyć a kolejnego dnia już na małe spacery. Po obu operacjach do domu wychodziłam w czwartej dobie.
Hesia ja się leczę u prof. Wicherka niestety on nigdzie nie przyjmuje prywatnie, ale w każdą środę w gab. 79 od 9 do 16 w CO w Bydgoszczy jest tzw, komisja lekarska tam właśnie przyjmuje prof. Wicherek. Wystarczy że pojedziesz w środę do Bydg. pukasz do gabinetu i wychodzi położna dajesz swoje dokumenty jakie masz czy to wypisy ze szpitala czy usg wszystko co masz i czekasz aż cię poproszą do gabinetu wtedy cie badaja robią usg i proponuja leczenie. Ja osobiście jestem bardzo zadowolona z leczenia u prof. zdaża się że ide do niego z pytaniami spisanymi na kartce żeby o czymś nie zapomnieć i zawsze na wszystko mi wyczerpująco odpowie.
Hesia co do pasa to każdy inaczej ja waże 55 kg i też mi zalecili noszenie go , dobrze mi się w nim chodzi bo jestem wyprostowana a tak chodziłam zgięta bo miałam uczucie że jak się wyprostuję to mi szwy pękają mi dzisiaj mijają 2 miesiące od drugiej operacji i jeszcze go zakładam.
betina34 ja mam tą chemię też miałam mieć 6 co 3 tygodnie jedną ale jak poszłam przed pierwszą chemią na konsultację do lekarza chemika to ustalił mi taki system leczenia że chemię dostaję nie co trzy tygodnie a co tydzień( bardzo duzo ludzi spotykam co mają taki system leczenia) więc mam tak pierwsza chemia taxol+ carboplatyna kolejne dwa tygodnie sam taxol i znowu tacol+carbo wychodzi na to że co trzy tygodnie mam łączoną a pomiędzy sam taxol. Mój lekarz chemik twierdzi że taki sposób leczenia daje lepszy efekt końcowy. Może zapytaj swojego co sądzi o tym. Ja miałam operacje radykalną wynik hist. wykazał że miałam mikroskopowy naciek na otrzewnej i w trzech węzłach chłonnych ale komórki nowotworowe nie wykraczały poza główki węzłów stąd u mnie ta chemia. Leczę się w Bydg. u prof. Wicherka. Trzymam kciuki i pozdrawiam
AgaD677 ja przy pierwszej operacji też nie miałam pasa a przy drugiej profesor zalecił żebym nosiła pas sciągajacy żeby nie nabawić się przepukliny. Pas kupiłam w aptece za około 50 zł . Musisz najpierw się wymierzyć żeby wiedzieć jaki rozmiar kupić. Pozdrawiam
Hesiu uciekaj z Polnej, idź na tą konsultację a jak cos Ci nie będzie pasowało to jedź do Bydgoszczy do profesora Wicherka, co środę w gab. 79 zbiera się komisja i tam Cie przyjmą od ręki dajesz położnej swoje dokumenty i czekasz aż Cię wezwą. Ja jestem po dwóch operacjach i teraz przyjmuję chemię co tydzień. W każdy czwartek spotykam się z dziewczyną z Kalisza która leczyła sie na Polnej też ma guza nieoperowalnego to co ona mi opowiadała to szok. W grudniu na Polnej podali jej ostatnia chemię, dali skierowanie do hospicjum i powiedzieli że jak do lutego przeżyje to ma się zgłosićdo nich. Nie poszła do hospicjum przyjechała do Bydgoszczy do profesora on podjął sie jej leczenia i co mamy prawie maj dziewczyna dobrze się czuje i ŻYJE!!!!!co tydzień przemierza 200 km w jedną stronę ale wie że warto. Trzymam za Ciebie kciuki. Ja też jestem na początku walki.
Oj kobietki zgadzam sie że zarażacie ale poczuciem humoru i optymizmem, którego przynajmniej mi czasami brakuje, ale jak Was czytam od razu mi lepiej. Jak u Was po świetach , bo u mnie tak sobie trzymam dietkę lekkostrawną bo to krótki czas po drugiej operacji a mimo wszystko od wczoraj rana utrzymuja sie boleści w lewym boku niewiem co tam mnie boli( kłujacy ból) czy to jeszcze bóle pooperacyjne czy znowu coś z jelitami po chemii. W czwartek jadę na chemię i chyba poprosze o usg bo nie chciałabym przechodzić znowu przez to samo co 3 tygodnie temu. POzdrawiam w słoneczne popołudnie
Witam w świąteczny poranek. Dawno mnie tu nie było, bo ostatnie dwa tygodnie spędziłam w szpitalu po chemii przytrafiła mi sie porażenna niedrożność układu pokarmowego to była masakra. Cały czas wymioty 17 godzin spędziłam z sondą w szpitalu rejonowym a następnie trafiłam znowu do Bydgoszczy gdzie w ciągu dosłownie kilku godzin układ pokarmowy ruszył ale profesor przetrzymał mnie na oddziale do chemii a później pojechałam do domku. Troche mnie męczy ale jakoś daję radę.Przede mną jeszcze 14 wlewów mój system leczenia jest troche uciążliwy bo chemię dostaję co tydzień niezdążę się ogarnąć po jednej a już jadę na kolejną ale trzymam się słów lekarza że tym systemem efekt końcowy leczenia jest lepszy. Przez tą niedrożność spadła mi hemoglobina z 12,3 na 9,4 przed chemią chcieli podać mi jednostkę krwi ale niestety stacja krwiodawstwa odmówiła mi krewki ( mam 0Rh-) bo tą grupe krwi podaje się w zagrożeniu życia a u mnie tego niebyło. Teraz popijam pokrzywę może hemoglob. pójdzie w górę bo reszta wyników była ok. Czym jeszcze podnieść hemoglobine macie jakieś sposoby?? Życzę spokojnych Świąt. Pozdrawiam
Wczoraj byłam na kolejnej chemii wyniki dobre narazie niemam żadnych skutków ubocznych oprócz tego że dzisiaj zaczęły mi wypadać włosy. Drugi tydzien spotykam się na chemii z dziewczyną niespełna 30 letnia która ma raka szyjki macicy (niemogą go operować) leczyła się w Poznaniu na Polnej dostała tam 10 chemii i co jej powiedziano.... w listopadzie jej powiedzieli że już jej chemii nie dadzą że niema juz żadnych szans jak przeżyje do lutego to ma się do nich zgłosiś i dali jej skierowanie do hospicjum. Dziewczyna mimo tego co usłyszała przyjechała do Bydgoszczy do profesora Wicherka ten się podjłą jej leczenia i dziewczyna chodzi, żyje wychowuje czwórke dzieci. jest zadowolona z leczenia i przyjeżdża co tydzień 200 km w jedną stronę ale nie narzeka bo wie że tu jej pomagają . Tak więc nigdy nie należy tracić nadziei. Pozdrawiam i życzę słonecznego dzionka.
A jeszcze mam do Was kochane pytanie jestescie bardziej doświadczone w biurokracji więc może mi doradzicie. NA zwolnieniu lekarskim jestem 2,5 wiem że mogę jeszcze chorować ale wczoraj na chemii panie coś wspominały że mogę starać się o świadczenie rehabilitacyjne ze Zus-u ale niewiem kiedy składac ten wniosek i że można dostać jakiś zasiłek z niepełnosprawności. Co prawda ja stopien niepełnosprawności lekki mam od 1998 roku ale na kręgosłup i do tej pory nie korzystałam z żadnych świadczeń . Doradźcie mi gdzie mam się zgłosić i jakie dokumenty złożyć bo w tej kwiestii jestem ciemna i zielona. Pozdrawiam