od 2017-02-09
ilość postów: 80
Lekarze z doświadczeniem na podstawie USG mogą z dużym prawdopodobieństwem rozpoznać zmianę guzowatą narządów. Istnienie guza litego nie zawsze daje pewność co do złośliwości zmiany. Raki nerkowe dzielą się na te wywodzące się z nabłonka kanalików miąższu nerek (np. rak jasnokomórkowy, brodawkowaty) i z nabłonka urotelialnego wyścielającego miedniczkę nerkową i moczowody. Myślę, że jak była robiona biopsja ( przy raku miąższu nerki biopsja to rzadkość) to lekarze podejrzewają ten drugi rodzaj nowotworu. Oczywiście to są moje dywagacje, nie jestem lekarzem, często rak uroterialny wykrywany jest w kilku miejscach, nie muszą to być przerzuty. Jeśli była robiona biopsja to ona powinna określić rodzaj zmiany. Czas do operacji oczywiście zawsze mógłby być jak najkrótszy. Ja miałem raka jasnokomórkowego nerki w wieku 40 lat, zawsze dużo sportu i bez nałogów, ale za to z nerwicą lękową i stanami depresyjnymi. Dopiero rak paradoksalnie wyprowadził mnie na prostą i próbuję żyć pełniej. Teraz trzeba działać, taka jest prawda i doświadczenie wielu z nas, droga prywatna może przyspieszyć termin operacji. Tak to niestety wygląda, że człowiek z podejrzeniem tak poważnej choroby przez nasz system zdrowotny pozostaje zupełnie sam. Nie łamcie się tylko działajcie, wiem jak wam ciężko, pozdrawiam
Jestem ponad 2 lata po nefrektomii częściowej i czasem też mnie coś tam w boku pobolewa, szczególnie na zmianę pogody. Trudno się żyje po takim zdarzeniu, lęk często powraca, próbuję żyć tu i teraz. Często mówię, że nie chorowałem na raka, ja go miałem, dowiedziałem się przypadkowo, guza wycięli, samopoczucie z dużym guzem normalne, po wycięciu po 3 miesiącach powrót do pracy, czasem nie wierzę, że stałem na krawędzi, mam nadzieję, że się od niej odsunąłem, na jak długo nie wiem.
Nie ma to chyba znaczenia, chodzi tylko o to, aby robił to dobry specjalista, no i o czas. Na NFZ też można dostać dobry termin. Też w panice szukałem takiego rozwiązania, pamiętam, że koszt był ok. kilkanaście tysięcy. Mnie się udało na NFZ szybko, 24 grudnia diagnoza, a 5 stycznia operacja, ale wymagało to sporo wysiłku, uruchomienia znajomości, prywatna wizyta - jakbym się poddał zwykłej procedurze z kartą Dilo, to kazali czekać 3 miesiące.
U mnie też za parę dni miną 2 lata od operacji, Życzę Wam wszystkiego dobrego w nadchodzącym Nowym roku, zdrowia, radości i umiejętności życia bez lęku i strachu. Pozdrawiam.
To faktycznie trochę mało, u mnie pokrywa się trochę badań, miałem 4 mce po operacji TK j. b. i płuc, 2 x Rtg płuc, no kilka USG, oraz sporo badań z krwi, ale ja chodzę do urologa, onkolog i hepatologa(WZW b). Trochę tych badań się pokrywa. Teraz w grudniu mój urolog powiedział mi, że dużo tych badań mam i że się widzimy za rok, wtedy zleci mi tomografię. Wszystko zależy od stadium, u mnie było NSS, jasny T1b G2 (55x42 mm). Mi też zdawało się, że tych badań mam za mało.
Ja jestem 2 lata po - guz 5,5x4,2cm, T1b G2, miałem tylko jeden raz TK pół roku po operacji (no i rezonans na początku), onkolog i urolog zlecają mi tylko co 6 mcy rtg kl. i usg j. b. oraz pełną morfologię i nerkowe. Jak czytam wasze wpisy o TK czy RM to się boję, że to za mało u mnie. Urolog mówił, że za często u mnie te wizyty i TK dopiero za rok.
Niebawem mijają dwa lata po operacji. Jestem po badaniach, rtg płuc oraz USG j. b. oraz badania z krwi(morfologia i nerkowe), wszystko w porządku. Onkolog nie zleca mi narazie nic poważniejszego, urolog też mówi że takie badania w tym stadium są wystarczające. USG robiłem u dobrego radiologa. Czuję się bardzo dobrze.
Często powtarzam, że miałem raka, ale właściwie na raka nie chorowałem i z nim nie walczyłem i tak niech zostanie, czego Wam i sobie życzę. Pozdrawiam.
Z tego co wiem, to nigdzie na świecie nie dają profilaktycznie chemii celowanej jak nie ma zdiagnozowanych przerzutów, zbyt duże obciążenie organizmu. Chemia ta wstrzymuje angiogenezę(tworzenie się naczyń krwionośnych guza), czyli ta chemia nie potrafi wstrzymać rozsiewu, a tylko opóźnić rozrost guza już istniejącego.
Ciekawe jest też to, że w wyniku nie ma nic o stopniu złośliwości, guz chyba typu mieszanego, jasnokomórkowy z papilarnym, I typ papilarnego jest uznawany za G1, może o to chodzi, trzeba to wyjaśnić z onkologiem, ale mimo wszystko tak mały guz rokuje znakomicie.Raka już nie ma.
Wielu z nas chciałoby mieć taki rozmiar guza, naprawdę bardzo wcześnie znaleziony, teraz tylko obserwacja. Ja miałem USG co rok przez 5 lat i też go nikt nie widział ( małe guzy nerek rosną średnio 0,5 cm rocznie - większy trochę przyspiesza - mój miał 5,5 cm) nie mam nikomu za złe, może po prostu trudno je wykryć w usg jeśli nie zniekształcają jeszcze nerki).
Pozdrawiam i Trzymaj się.