od 2019-12-06
ilość postów: 186
Sandra, ja mam mutację więc piersi też mam pod kontrolą i tak jak u Ciebie, mam jakąś niezidentyfikowaną zmianę. Lekarze mówią, że normalnie by ich nie niepokoiło, ale po moich przejściach trzeba dmuchać na zimne. Po leczeniu zakładam, że jest ok. Mam lekki wzrost markera, ale ponieważ jest nadal w normie lekarz, co tu dużo mówić, nic sobie z tego nie zrobił. Kolejna kontrola za rok, i TK w międzyczasie. Ja się leczę w Bydgoszczy. Boję się każdej kontroli, każdego nowego bólu, złego samopoczucia itd, ale najbardziej boję się wznowy. Staram się o tym nie myśleć, ale czasem jest to silniejsze ode mnie. Tego nie da się uniknąć.
Elbe, super Cię czytać. Pewnie tak jak większość teraz jesteś na fb 😉
Witaj Sandra, ja wiem, że człowiek przejmuje się każdym bólem, ale pocieszę Cię, że my też przez to przechodzimy. Wszystko długo boli i ciągnie. Nasze operacje to nie Pikuś. Mamy masę zrostów, nasze ciała na nowo musiały się poukładać. Ja jestem 3 lata po operacji, a ciągle coś mnie boli. Ja mam 39 lat. Gdzie się leczysz?
Nie jestem pewna, czy marker może się tak wahać, ale infekcja z pewnością może mieć wpływ na jego wysokość.
Fallin. W pierwszej kolejności umów się do ginekologa onkologa. Powiedz mu o wszystkim, powinien zadbać o dalszą diagnostykę. Ja byłam niedawno z piętnastoletnią córką u ginekologa i teraz będzie pod dokładniejszą i częstszą opieką ze względu na moją chorobę. Nie panikuj! Uderzenia gorąca niekoniecznie muszą być związane z miesiączką. Może warto też odwiedzić endokrynologia?
Czarownica, ja też. Chyba mi więcej nie trzeba. Kiedyś podczytywałam inne fora, ale doprowadzały mnie do rozstroju nerwowego. Wpadałam w panikę, gdy czytałam szczegóły o wznowach itd. Wiem, że to temat od którego nie uciekniemy, ale nie umiałam się dłużej umartwiać więc zrezygnowałam.
Katarzyna, Czarownica jest tego dowodem🙂 Myślę, że jest jeszcze sporo Pań, które mogłyby Cię wesprzeć, ale chyba raczej są na facebooku niż tu. Ja miałam raka surowiczego, g2, figo nikt nigdzie nie podał, ja nie chciałam wiedzieć, wystarczyło, że wiedziałam jak się czuję, a czułam się strasznie. To było dokładnie 3 lata temu.
Katarzyna, Czarownica jest tego dowodem🙂 Myślę, że jest jeszcze sporo Pań, które mogłyby Cię wesprzeć, ale chyba raczej są na facebooku niż tu. Ja miałam raka surowiczego, g2, figo nikt nigdzie nie podał, ja nie chciałam wiedzieć, wystarczyło, że wiedziałam jak się czuję, a czułam się strasznie. To było dokładnie 3 lata temu.
Mika, w zasadzie wszystkie mamy taki sam schemat leczenia, bardzo rzadko zdarza się inny schemat. A to dlatego, że po prostu ten sposób leczenia jest najskuteczniejszy. Odnośnie TK, ja miałam tylko po zakończeniu leczenia bo w międzyczasie miałam operację więc tk nie było potrzebne. Ale pewnie dziewczyny, które miały taki sposób leczenia jak Ty bardziej będą mogły się wypowiedzieć.
Mika, nie wiem, dla każdego inna rzecz jest traumatyczna. Dla mnie włosy nie stanowiły problemu, perukę miałam założoną dwa razy, chodziłam w chustce, w domu bez niczego, nawet jak przychodzili goście. Ale w tym trudnym czasie ważne jest żeby czuć się w miarę komfortowo, chociaż to może wydawać się niewłaściwe słowo. Dobierzecie fajną perukę i będzie dobrze:-)
...za szybko wysłałam wiadomość więc kończę: brwi i rzęsy wypadły mi dopiero po piątej chemii. Ja skończyłam chemię pod koniec października, a w święta już miałam zadziorną fryzurę. Tylko, że włosami akurat się nie przejęłmowałam, więc na temat stresu związanego z ich wypadaniem niewiele mam do powiedzenia. Włosy to pestka, wyniki krwi, nerki, wątroba - to jest ważne podczas chemii. Jak to mówiła koleżanka mojej mamy: włosy nie ręka, odrosną!