Rak tarczycy

15 lat temu
Mam 36 lat. Problemy z moją tarczycą zaczęły się w wieku ok. 12 lat kiedy to, miał miejsce wybuch w Czarnobylu. Natomiast rok temu zdiagnozowano u mnie raka tarczycy. Wyszło całkiem przypadkowo. Po urodzeniu drugiego dziecka postanowiłam zrobić porządek z moją tarczycą tylko dlatego, ze moja szyja była gruba. Wyniki TSH miałam w normie, FT3 i FT4 także. Był też guz, ten złośliwy guz. Na moje szczęście miał 6 mm. Jestem po wycięciu całej tarczycy i po jodzie radioaktywnym. Nie mam komórek rakowych. Na życie patrze inaczej, dostrzegam to - czego nie widziałam wcześniej.
13027 odpowiedzi:
  • 8 lat temu
    Messie. Wielkie dzięki za informacje. Myślę, że jak będzie konieczny u mnie jod, to dam rade. Muszę wam powiedzieć, że po usunieciu tego guza objawy mojej klaustrofobi są jakby mniejsze. Może te moje lęki były związane z guzem. Gdzieś kiedyś czytałam, że przy źle funkcjonującej tarczycy ludzie mają jakieś dziwne lęki, wiec może i u mnie były one z tym związane. Pewnie nie przejdą tak od razu, ale może z czasem będzie coraz lepiej. Ten guz rósł u mnie chyba dość długo skoro urósł do 2,5 cm a z tego co mówią, to takie guzy rosną wolno wiec i skutki pewnie nie przejdą tak od razu.
  • Earlgrey chyba z powodu wyjścia po 6 dniach pobytu w szpitalu do domu ogarnela mnie taka euforia i optymizm :) Załamki też miewam, to normalne przy takiej chorobie. Tożto słowo "rak" kojarzy się z najgorszym. Ale my podobno mamy najlepszego z możliwych ;) Tego się trzeba trzymać.
  • 8 lat temu
    Wsparcie na forum jest rzeczywiście ogromne <3 w domu staram się juz nie marudzić, nie narzekać, żeby nie obciążać męża i dzieci moją chorobą, bo i tak już dość mocno to odczuli. Przynajmniej niech oni żyją w miarę normalnie :) tu na forum mogę się wyżalić i wiem ze Wy mnie rozumiecie jak nikt inny, bo przechodzicie przez to samo <3 Strach. Mam nadzieje, ze Twoje słowa się spełnią i będziemy cieszyć się życiem podwójnie :)
  • Strach nie ma problemu, jeśli jeszcze jakieś pytania Ci się nasuną to wal jak w dym :)
  • Massie8989 Skąd ty bierzesz ten optymizm i ogarnięcie. Podziwiam Cię :D
  • Mona12 jest cały pododdział "zamknięty". Zamknięty, bo nie wolno z niego wychodzić i paradować sobie po szpitalu tylko siedzi się na tym jednym pododdziale a dokładniej to w pokoju na który własnie mówimy izolatka, bo z niego też nie wolno sobie od tak wyjsc, tylko wtedy gdy np. idzie się na badanie :) Ale drzwi nie sa zamykane na klucz. Pokojnie nie są jakieś bardzo małe, są takie 1-osobowe i 2-osobowe. Te 2-osobowe na pewno są większe, jesli masz klaustrofobię to jak poprosisz o większy pokoj to myślę, że nie bedzie żadnego problemu. Okno można otworzyć, nie ma żadnych krat. Tzn ja probowalam tylko uchylic, nie otwieralam na oścież. Ale można mieć uchylone non stop. Balkonów chyba nie ma, no chyba, że są w tych pokojach 2-osobowych, bo 1-osobowe są po jednej stronie korytarza a 2-osobowe po drugiej stronie. Co do jodu - najlepiej zdać się na lekarzy. Jak powiedzą, że nie trzeba w ogóle, albo wystarczy mały jod, to trzeba się cieszyć :) Duży jod to nic strasznego (pomijając stres przed połknięciem tabletki i scyntygrafią), to prawda, ale po co skoro nie trzeba :)
  • Massie jesteś nieoceniona ! Dziękuję za szczegółowe opisy ! Już oczywiście startuje z kciukami za Ciebie <3 wszystko będzie dobrze <3 tutaj jest tak ogromne wsparcie ze nie może być inaczej ! Dziewczyny ja wiem ze to wszystko strasznie trudne do ogarnięcia ale życie po chorobie, może nie teraz jeszcze ale kiedyś będzie smakowało podwójnie ! A najmniejsze rzeczy będą cieszyć najbardziej!
  • To ja byłam kiedyś od pocieszania teraz ja tego wymagam. U mnie jeszcze nadczynność do której się dąży działa b. żle, serce kołacze, męczę się przy mówieniu, mam zawroty głowy, tyję. Mam dość przed operacją nie miałam żadnych objawów tylo guz ten jeden felerny :/
  • Właśnie Massie8989 tak dzielnie to przeszła, że wydaje się że to nic zlego :D
  • 8 lat temu
    Earlgrey. Tak właśnie jest :( jak o tym wszystkim myślę, to chciałabym żeby wróciło moje życie sprzed diagnozy :( żebym się obudziła i odetchnela z ulgą, że to był tylko sen ;( zastanawiam się, czy kiedyś będę jeszcze potrafiła normalnie żyć i nie myśleć o chorobie, bo teraz wydaje mi się, że już nigdy nie będzie normalnie i każda nawet zwyczajna dolegliwość będzie wywoływał strach, że to może być coś zlego :/ eh...taki już nasz los. Musimy się jakoś trzymać żeby nie zwariowac :)


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat