Kochane moje iskiereczki :) radość w mym sercu wielka bo jade na parę dni byczyć się w lesie, gdzie nie ma marketów, galerii i innych takich :) Jedyny minus to ten, że będę odcięta i od Was :( ale będę tęskniła.
Trzymajcie się! Zostańcie takie zarąbiste jak obecnie! I nie chorujcie, nie warto w lecie
Ściskam Was !!!!!!
Ilusiu - bardzo mi przykro, że tak się denerwujesz. Rozumiem - człowiek chciałby mieć już spokój, chciałby więcej wiedzieć a tu znowu trzeba czekać. A Ty czujesz się zobowiązana w pracy :( No nie jest to miłe!!!
Trzymaj się kochana! Mam tylko nadzieje, że skoro nic z Toba na cito nie robią, to znaczy że jest w miarę dobrze!! I oby już tak zostało!!!
Joka - tak tak! Napisz koniecznie!!!!
Ja też byłam prywatnie Kaju. Było to we wrześniu tamtego roku.Ponieważ wizytę miałam już wyznaczoną na onkologi na 4 stycznia, lekarka stwierdziła że mogę poczekać ( do niej też byłam w poradni onk. zapisana , ona też pracuje na oddziale) .A potem miałam pecha, bo 4 stycznia mojej lekarki akurat nie było, a druga p. doktor stwierdziła, że nie jestem jej pacjentką to mi skierowania do szpitala nie da bo nic się nie dzieje i mogę czekać.Następna wizytę w poradni wyznaczono za pół roku tj. na 7 czerwca. W końcu była moja lekarka i zapisała mnie na oddział i tak to się wlecze.No cóż pewnie dla lekarzy CLL to wśród białaczek "mały pikuś" tym bardziej we wczesnym stadium, które u mnie już trwa 5 lat.Tylko dla pacjenta czyli mnie jest to wkurzające.
Witaj Ilusiu. Ja poszlam prywatnie do hematologa i sie umowilismy, ze ustali i zadzwoni do mnie z terminem na wszystkie badania w kierunku diagnozy. Podczas wizyty mnie uprzedzil, ze ten termin moze byc nie tak szybko. Jak obiecal tak zadzwonil do mnie z terminem za dwa miesiace. Tak wiec u mnie poszlo bardzo sprawnie - dwa miesiace od pierwszej wizyty u hematologa bylam juz zdiagnozowana. Lekarz mowil mi to co Tobie mowia, ze nie ma pospiechu, to tylko cll.
No i znowu się rozczarowałam. Pierwszy termin przyjęcia do kliniki hematologii miałam na 3.07. Oczywiście przełożony na "pod koniec lipca". Dzwonię dzisiaj , bo w pracy muszą wiedzieć i ja też chce wiedzieć. W słuchawce słyszę "pod koniec sierpnia. To CLL -nic się nie dzieje" I nie bądź tu człowieku zły jak nawet zdiagnozować się nie możesz. Wiem , że są poważniejsze przypadki i muszą być na "już" Ale ja na ten kawałek papieru z wyrokiem czekam od stycznia, a do szpitala jak widać dostać się nie mogę.
Ciekawe czy w sierpniu powiedzą "pod koniec września?" A Wy dziewczyny jak długo czekałyście?