lilith.p, Wspiera

od 2012-05-17

ilość postów: 1143

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak jajnika

11 lat temu
I naucz się wyciągać od lekarzy jak najwięcej informacji. Nie pozwól, by Mama stała się jedną z licznych pacjentek....

Ja wywalczyłam mega długą chemię. Wywalczyłam dzisiaj skierowanie na PET-a. (Nie dając żadnemu lekarzowi ani 1 złotówki!)

Rak jajnika

11 lat temu
A prognozy lekarzy?
Szczerze? Olej!!

Mnie ginekolog - onkolog powiedział jedną ważną rzecz, dopóki nie ma chemii, nie ma mowy o żadnych statystykach. Rak może okazać się mega wrażliwy na leczenie. Do tego forma pacjentki, Jej podejście, odżywianie się. On leczy kilkanaście kobiet, które żyją z III stadium raka dłużej niż 8 lat. Z tego jedna miała wznowę dopiero po 3-4 latach.

Rak jajnika

11 lat temu
Masz niezwykle łatwo na samym początku. I Twoja Mama jest silna :))

Chemią się nie martw... moja Mama pomimo swojej słabej psychiki wojowała z nami tak, że szok. Przychodziła z oddziału, mop w ręce i porządki. Latała po oddziale jeszcze z dziurą po larwach. Czuła się cudownie po chemii!
A gdy marker spadł po 4 wlewie do normy - do 10! Jaka radość. Wiara w sens tego leczenia.
Przez całą chemię ani razu nie wymiotowała. Czuła ból kości, ale...była w świetnej kondycji. Dzięki temu onkolog zalecił 15 wlewów taksolu co tydzień. I co? Żadnych wymiotów.
Chemię zaczęła w IV 2012 a skończyła w kwietniu 2013!

Rak jajnika

11 lat temu
Ciesz się, że Mama jest.
Prawda jest taka, że im częściej będziesz myśleć o Jej odejściu, tym będzie gorzej.
Mama to wyczuje. Ona musi mieć w Tobie oparcie.

Rak jajnika

11 lat temu
To teraz ja...
Jest styczeń 2012, Mama dzwoni, że była na USG. Ma wodobrzusze. Dzwonię do Teściowej - mówi to jajnik. Nie pada słowo rak... na szczęście.
A ja? Kończę II fakultet, mam w końcu super pracę. Od miesiąca mieszkamy w Bydgoszczy. Cud, arkadia. I nagle... rak. Rzucam pracę, rzucam studia. Zabieram Mamę do szpitala w Bydgoszczy, bo Inowrocław to po prostu kpina...
Operacja się udała. Mama straciła nieco krwi. Operator jest załamany rozsiewem nowotworu. Składa mi wyrazy współczucia. Mówi o miesiącach... Nie płaczę. Wyję i krzyczę na środku głównego korytarza w szpitalu. Nie mówimy Mamie o przerzutach... Leży załamana. Obolała. Nie chce z nikim rozmawiać. I tak przez tydzień. Mama nie wstaje sama... Nie pomaga psychiatra, psycholog. Nic!!!!!!!!
Waga?? Ze 100 kg zostaje 55. Mój Boże... Jak Ona wyglądała?????
Jedziemy do CO... Rana niezagojona. Ustawili chemię za 3 tyg. Jedziemy po tych 3 tygodniach. Nie będzie chemii, bo rana. Marker po operacji z 7000 spada na 3000. Wizyta za 2 tyg.
Jedziemy do szpitala, gdzie operowali Mamę. Z martwicą nic nie zrobią. Chirurg się boi, bo może sięgać wnętrzności jamy brzusznej. Mówi, że to kwestia czasu...
Wracamy z maścią. Dzwonię do CO, przesuwam chemię o tydzień.
Znów zbiera się woda... Mama puchnie. Brzuch, nogi, pupa. Masa wody. Potwór od pasa w dół gruba, powyżej same kości...
Jedziemy do CO, marker 7000, a był 3000... Lekarz po wyjściu Mamy mówi, że mam przygotować się na wszystko. Ustala wizytę w WIk. Piątek. Mama ma już umówiony opatrunek z larw.
W Wlk. Piątek dostaje chemię. Larwy śmierdzą. Trudno...

Po miesiącu rana się goi...
A nasz dom?

Mieszkamy tak: kawalerka: ja, mąż, Tata i Mama. Tata śpi na materacu w przedpokoju. Mama na łóżku. Ja z mężem na materacu w pokoju z Mamą. Tak od lutego do października.
Jestem sama - mąż pracuje, bo ja zrezygnowałam z pracy. Tata nie daje rady - nie ma nogi, nie pomoże mi. Brat w Anglii, a drugi... ma dzieci i bagatelizuje chorobę Matki, która tak wiele Mu dała.

Myślisz się, że ja się nie boję????????? Oczywiście, że tak. Boję się jednak w sobie.
I często myślę o tym, że Mama zawsze będzie przy mnie. Śmierć to tylko inna forma życia.

Rak jajnika

11 lat temu
Pomyśl też, że są kobiety, które nie przeżywają takich operacji...
Naprawdę masz się z czego cieszyć. Tylko to dostrzeż.

Albo o tych, których otwarto i nic nie usunięto, bo nie było sensu.

Rak jajnika

11 lat temu
I przypuszczam, że wiele zrozumiesz, gdy lekarz powie Ci, że bardzo Ci współczuje, ale medycyna niewiele Twojej Mamie pomoże. (Nie życzę Ci tego!!!!!!!!!!!!!)

A inny złoży praktycznie kondolencje...

Rak jajnika

11 lat temu
"Myślałam że to forum o raku jajnika gdzie każdy pisze o tym jak się żyje z tą chorobą, czego się spodziewać na co być przygotowanym a przede wszystkim jak dzielnie walczyć. mi jest w tej chwili b trudno, może z czasem inaczej spojrzę na to. Ale nie będę udawać że tak cudownie jest bo mama dochodzi do siebie po operacji kiedy wiem że jeszcze długa i trudna droga przed nam np chemiai. A teraz przede wszystkim wyniki badań."

Forum przeczytałam już dawno i to kilka razy. Sama zostałam zbesztana za brak optymizmu w chorobie Mamy... gdy pigułka z hospicjum powiedziała, że jej Mamie po 2 latach zrobił się taki guz, że nie dano rady zoperować... Mama była wtedy pół roku po operacji. I od tego czasu uważam na to, co piszę.

Chemia nie jest zła. Moja Mama przeszła w jednym roku 23 wlewy. Inne babki miały w tym czasie tylko 6. Co tydzień chemia...
Powinnaś się cieszyć, że Mama dochodzi do zdrowia. Czemu? Mojej Mamie nie goiła się rana. Miała umrzeć, bo była martwica... Lekarze nic nie chcieli robić. Gdybym siedziała i płakała, nigdy nie znalazłabym pielęgniarki od larw. Mamie nigdy nie podano by chemii, bo onkologia bała się, że ta ją zabije...

A gdy człowiek uświadamia sobie, że to na nic... czytając chociażby Twoje słowa. Ogarnia go złość.
Mało o mnie wiesz.. a oceniasz. Nie jestem dziwna. Jestem zdecydowana walczyć. Za wszelką cenę...

Rak jajnika

11 lat temu
A jakie stadium?

Rak jajnika

11 lat temu
Mariak... od jakiej diagnozy zaczęłaś? Gdzie się leczysz?