Ostatnie odpowiedzi na forum
Podobno jest jeszcze Wrocław. Myślę o Gdańsku, bo to blisko. 2h drogi i rodziny sporo mieszka. Mogłabym Mamie towarzyszyć. Bydgoszcz to raczej badania kliniczne, aczkolwiek nie narzekam na personel :-)
Centrum Onkologii w Bydgoszczy
Wiem, że kazdy przypadek jest inny. Martwią mnie te guzki na otrzewnej. W Bydgoszczy niestety nie stosuje się chemii dootrzewnowej, myślę więc o innym ośrodku onkologicznym. Z tego, co czytalam, Mama by się kwalifikowała. Decyzję oczywiście podejmie lekarz, ale chcę spróbować. Najgorsze to chyba nic nie robić i czekać...
szymczakanna
Dziekuję. Ja też wierzę, że się nam uda. U nas operacja radykalna raczej nie wchodzi w grę. Cała otrzewna zajęta guzkami do 2cm.... A może się mylę. Zobaczymy, co zdziała chemia, ile da sie tego wybić!
Dziękuję!
A jak zniosłaś tę chemię?
Mam pytanie, czy któraś z Wam miała stosowaną chemię dootrzewnową? Jesli tak, to jak ją przeszliście i w jakim ośrodku??
A co do Rodziny... Mama zawsze wszystkim pomagała, mam wrażenie, że ta choroba pokazała Jej na kogo może naprawdę liczyć. To dziwne, że od swojego zięcia ma wiecej wsparcia niż od pierworodnego...
ona25
Mama 24 maja idzie na 2 wlew carboplatyny i taxolu. Jesteśmy na początku tej ciężkiej drogi. Co do lekarzy, wiemy, że nie da się Mamę całkowicie wyleczyć, stadium IIIb, ale lekarze ciągle powtarzają, że można wiele zrobić. Zatrzymać i cofnąć raka. Raz jedyny lekarz (nieznany mi) powiedział, że stan Mamy jest poważny i mam spodziewać się wszystkiego. Jakbyśmy tego nie wiedzieli. Zawsze jest ryzyko, że chemia nie zadziała, że zaszkodzi. Widzę jednak, że z Mamą lepiej. Ma apetyt, śmieje się, czyta. Wczesniej tylko leżała i płakała.
makro000
Dziękuję Ci bardzo, w grę wchodzi raczej renta. Dobrze wiedzieć, że sami musimy się o to zatroszczyć.
Chciałabym się nieco przedstawić, może źle zaczęłam historię na tym forum. Mam 27 lat, jestem jedyną córką moich Rodziców. Mam dwóch braci i tu zaczyna się cały dramat... Gdy zachorowała moja Mama, świat legł jej w gruzach. Dokładnie 10 lat temu na raka prostaty zmarł jej Ojciec. Mama zawsze bala się, że zachoruje, jednak bała się lekarzy, badań... Jednak z czasem zaczęła o siebie dbać. Niestety Jej ginekolog zbagatelizował objawy i wysnuł grzybicę... Możliwe, że kilka miesięcy temu już coś się działo. Kiedy jednak padła diagnoza, zostałam z tym sama. Byłam wsparciem dla całej rodziny. Mój Tato jest rencistą, nie ma nogi, stracił ją w wypadku kolejowym. Czuł się bezradny. Powiedział, że zawsze myślał, że umrze pierwszy... Najstarszy brat wycofał się, schował. Jego żona nie odwiedza Mamy, żeby się nie denerwować dniami, gdy z Mamą psychicznie jest gorzej. A drugi brat mieszka w Anglii. Razem z Mamą zaczęłam walczyć i ja. Czytałam, szukałam. A przede wszystkim wspierałam. Dla Niej bez namysłu rzuciłam 2 studia, pracę. Spędzałam w szpitalu po 12h, karmiąc, rozmawiając. W jakimś stopniu i ja czułam się chora. Nie wyobrażałam sobie życia bez mojej Mamy. Przecież jeszcze nie dałam jej wnuków, niech jeszcze poczeka. Mama za to płakała, że już mi nie pomoże, że to koniec. W szpitalu byłam mężna, dawałam nadzieję. Po przekroczeniu progu domu, wpadałam w ryk. Wyłam z rozpaczy.
Bardzo często poruszacie kwestię wysokobiałkowej diety. Od jakiegoś czasu zaopatruję się (a wlaściwie Mamę) w preparaty odzywcze FortiCare. Nie są takie mdłe, jak Nutri Drinki, ktore chyba sa bardziej popularne, a dodatkowo zawierają wiecej białka. Ponadto do jedzonka dodaje też proszek Protifar (na recepte). Nie ma on ani smaku, ani zapachu.
Jeśli chodzi o oleje, to poza lnianym, również olej z orzechów włoskich.
Mam pytanie, jak wygląda sprawa renty? Mamie za dwa miesiące minie okres sześciomiesięcznego chorobowego, czy ZUS sam sobie o niej przypomni czy też trzeba zacząć działaś?