lilith.p, Wspiera

od 2012-05-17

ilość postów: 1143

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak jajnika

12 lat temu
Okolicę jak najbardziej kojarzę :-) Ja kupuję mieszkanko na Fordonie Przylesie. Znacznie dalej od Centrum, ale cena nieruchomości ma jednak spore znaczenie.

Mama miała operację 1 lutego 2012, w Bizielu. Rak jajnika IIIB, niestety nie wszystko dało się usunąć, pozostało nieco złego na otrzewnej, ale chemia robi swoje. Cieszymy się, że marker tak pięknie spadł. A co do samopoczucia... Mama jest bardzo słaba psychicznie. Psycholog niewiele zdziałał, ale mam wrazenie, że widzi, jak Jej chemia pomaga. Odnajduje się w CO Bydgoszcz, ma swoje znajome. Przeprowadzka z Inowrocławia bardzo dobrze Jej zrobiła. Na naszym bylym osiedlu, ludzie patrzyli na Nią, jak na trędowatą. W Bydgoszczy jest znacznie inaczej, tutaj wiele kobiet chodzi w chustach. Większe miasto, jak i pacjenci z różnych miast naszego kraju.
Dzisiaj miałyśmy dostać V chemię taxol z carboplatyną, generalnie VI, gdyż I chemia byla bardzo słaba, Mama miała jeszcze martwicę w ranie... Dzisiaj chemia jednak odroczona, poziom WBC 2,4, ale jakoś damy radę. Jestem optymistką, grunt, że marker z 6900 spadł na 8,7 :-) I guzki z otrzewnej giną. Aaaa... Po zwykłych VI wlewach zaproponowano nam podtrzymanie efektu chemioterapii samym taxolem, ergo leczenie zakończymy w przyszłym roku. Z tego, co obserwuję, jest to normalna praktyka w Bydgoszczy.
A organizacja życia nieco pozwala nam nie myśleć o chorobie. Dzisiaj przyznano nam kredyt na mieszkanko :-)

Pani Krystyno, ja to tak wędruję po tym naszym województwie, pod Kruszwicą spędziam dzieciństwo, potem Inowrocław, studia w Toruniu, 2 lata mieszkałam w Złotorii pod Toruniem, teraz czas na Bydgoszcz. Został mi chyba tylko Włocławek :-)

Ściskam!!

Rak jajnika

12 lat temu
Pani Krystyno, tak właściwie to mieszkam w Bydgoszczy od grudnia, póki co jestem na etapie zakupu nieruchomości w mieście "Tyfusów" :-) Od pewnego czasu baaarrrdzo doceniam uroki tego miasta. Pięknie się zmienia. Wyspa Młyńska tętni życiem, Myślecinek, mnóstwo zieleni. I jakoś zycia chyba najlepsza w województwie, super rynek pracy. No i opieka medyczna najlepsza w regionie :-)

Rodzice ostatnio sprzedali mieszkanie w Inowrocławiu, zapewne kojarzy Pani to tężniowe miasteczko, by być bliżej mnie i szpitala.

Pozdrawiam serdecznie!

Rak jajnika

12 lat temu
Witajcie, u nas całkiem dobrze. Mama dzisiaj pojechała na V chemię, marker spadł do 8,7!!!! Mamy niestety problem z WBC, czy pabi dexamethason pomagał Wam na poziom leukocytów? Chemia odroczona o tydzień, ale myślę, że nagromadzimy nieco sił. Kolejna chemia za tydzień plus zastrzyki na pobudzenie szpiku.

Wczoraj byłam w pięknym sanktuarium MB w Piasecznie, pod Gniewem. Jest tam cudowna figura, słynąca z uzdrowień. Modliłam się za wszystkich chorych na raka.

W Bydgoszczy przyjemny dzień, nieco chlodniej. W CO spotkalam mnóstwo kobiet z rakiem jajnika, jedna w III stadium miala wznowę dopiero po 4 latach. Głowy do góry i usmiechy od ucha do ucha!

Rak jajnika

12 lat temu
Buubuux,

ja bym poleciła Ci koordynator oddziału onkologii klinicznej w Bydzi. Dr Ewa Chmielowska przyjmuje w Łodzi
http://www.multimedplus.pl/vizcard.html
Może w necie nie znajdziesz zbyt pochlebnych opinii, ale na oddziale wielu pacjentów dobrze się o niej wypowiadało. Co prawda do Bydgoszczy daleko, ale tutaj jako jedyni robią coś, co nazywa się chemioterapią celowaną. Leczą też niestandardowo. Koszt wizyty to także 150 zł, ale jak Pani Dr coś wymyśli, to juz dalsze leczenie w Bydzi na NFZ. Niedaleko Centrum Onkologii jest też hotel... Jakby co, to daj znać. I nie martw się, jest wielu lekarzy, ktorzy na pewno coś zaradzą. Niestety trzeba się najeździć i powalczyć.

Mnie na przykład udało się wywalczyć dłuższe leczenie mojej Mamy :-)

Rak jajnika

12 lat temu
Buubuux!!

Znalazłam w sieci taki przypadek:
http://raknroll.pl/success-story/joanna-salyga/2075
Skąd jesteś tak w ogóle?

Rak jajnika

12 lat temu
szymczakanna

Niesiesz nam pozytywne wieści, 15 lat a nawet więcej Wam i innym chorym na raka jajnika!!!!

Rak jajnika

12 lat temu
Sylwia2708

A jak rana po operacji? Zagojona? Jeśli nie, polecam Ci także specjalistyczne opatrunki typu Granuflex i Octenisept.

Rak jajnika

12 lat temu
sylwia2708
Moja Mama również miała płyn chociaż tylko i wyłącznie w jamie brzusznej, w otrzewnej. Płyn na opłucnej może, choć nie musi być spowodowany komórkami nowotworowymi. Chemia powinna Wam pomóc. Płyn powinien uciec z ciała, a ponadto przestanie się gromadzić. U mojej Mamy nie ma żadnych płynów od 2 miesięcy, czyli od czasu pierwszej chemii. Co do chudnięcia... Moja Matula schudła 30kg. Z rozmiaru 50 spadła na 40. Ostatnie ważenie wykazało, że przytyła. Co robimy? Przede wszystkim kupujemy preparaty wysokobiałkowe. Żeby rana szybciej się zagoiła oraz, żeby komórki zdrowe wracały do sił. Polecam Ci preparat Forti Care, dużo białka, dużo dobrych składników mineralnych, a nie jest taki mdlący, jak popularne Nutri Drinki. Moja Mama wypija jeden kartonik dziennie, a zaczynaliśmy od połowy. Koszt za 6 sztuk ok. 63 zł. Jeśli masz gdzieś w pobliżu apteki DBAM O ZDROWIE, zamów przez internet, taniej!
Co jeszcze? Tran Ecomer, burak w tabletkach. Dużo owoców i warzyw. Dieta lekkostrawna, gotujemy na parze warzywa, rybki, kurczaczka. Unikaj słodyczy, węglowodanów. Skup się na diecie, żeby Mama miała dużo sił i dobrze przeszła chemię
Pomyśl o spacerach. I uszy do góry! Lekarze, lekarzami, ale Ktoś inny decyduje, co z Mamą będzie. Znane są przypadki, gdzie w IV stadium Panie żyją kilkanaście lat. I tego trzeba się trzymać. Przed Tobą ciężkie dni, bo wróg jest silny, ale pamietaj, że nie jesteś sama.

Uściski

Rak jajnika

12 lat temu
Witam

Dzisiaj Mama miała po raz pierwszy robiony poziom markerów. Z 6900 spadł na niecałe 100. Po dwóch mocnych chemiach i jednej z samej karboplatyny. Jesteśmy zadowolone. Ponadto Pani Dr powiedziała, że leczenie nie konczy się na tradycyjnych 6 wlewach. Mama będzie miała dodatkowo 6 wlewów samego taxolu. Lekarze chcą zabic małe guzki na otrzewnej. Cieszymy się, że marker spadł. Pani Dr też była zadowolona. Chemia już dzisiaj podawana ambulatoryjnie. Masa czekania. Trzeba miec jednak siły, żeby wystać swoje.

Anitap - wszystko będzie dobrze! Musi! To była ciężka operacja, ale wierzymy, że wszystko będzie bardzo dobrze.

Pozdrawiam

Rak jajnika

12 lat temu
Do Przemo667
Mama miała wyciętą sieć większą. Niestety nie wszystko dało się usunąć. Liczę na to, że resztę poprawi chemia. Na pewno jednak skorzystam z konsultacji w Gdańsku. Póki co wiem, że chemię dożylną trzeba dokończyć. Dziękuję za tak optymistyczne wieści. Takie słowa dodają otuchy!!!

Jasia11
Uśpieni powiadasz, dla mnie to raczej nieświadomi. Część mojej Rodziny uważa, że dzisiaj rak to norma i chyba traktują tę chorobę, jak przeziębienie. Pouczają, krzyczą. A Mama ma słabą psychikę, ba, kto by nie miał, ,gdyby się okazało, że ma zaawansowane stadium raka. A chory potrzebuje wsparcia. I trzeba być cierpliwym. Pamiętam, jak tłumaczyłam Mamie po tysiąc razy, moze nawet więcej, że można przedłużyć Jej życie, że lekarze dają szansę... Dzisiaj widzę, że jest lepiej, ze moje słowa dały jej siły. Wyszła z tego dołka bez lekow od psychiatry. Oczywiście, bywają dni zwątpienia, ale jest ich mniej niż tych dobrych dni.

Co do lekarzy, to powiem Ci, że u nas było strasznie. Byłam osobą upoważnioną do rozmów z personelem medycznym... Mamę operowano w Bizielu w Bydgoszczy. Operator powiedział, że mi współczuje, że stan poważny, że zaawansowany nowotwór no i że wycięli znaczną wiekszość. Inna Pani Dr, że trzeba pomyśleć o spisaniu testamentu. Byłam załamana. Zastanawiałam się, po co ta operacja, po co to Jej cierpienie... Dopiero dwa dni po operacji podeszłam do Pani Dr, ktora asystowała przy operacji i Ona powiedziała, że droga będzie ciężka i długa, ale Mama może pożyć kilka ładnych lat. Musi tylko współpracować z lekarzami. Ona postarała się o psychologa. Brała mnie na rozmowy. Ba! Kazała zrobić badania genetyczne i postarać się o dzidzię. Do dzisiaj z sentymentem wspominam dr n.med. Walentowicz-Sadłecką. Zawsze miała dla Nas czas.
A gdy odbierałam wynik badań histo, znów trafilam na Operatora... Co mi powiedział? Że da się zatrzymać na króciutko, ale oczywiście życzy nam, by Mama żyła kilka lat...

Anula30
Ja też już nie płaczę! Czas na łzy minął, teraz działam!!!

Ja też wierzę, że częste kontrole i zdrowe zywienie wiele zdziała! Bedę pilnować Mamy.

A jesli chodzi o modlitwę, nie wiem, czy wiecie o Nowennie Pompejańskiej???
http://pompejanska.rosemaria.pl/jak-odmawiac-nowenne-pompejanska/
Ja niedlugo zabieram się za tę modlitwę. Poleciła mi ją znajoma pielęgniarka, której wuja wygrał z rakiem trzustki :-)