Ostatnie odpowiedzi na forum
Izka, o ile dobrze kojarzę, to Pani Ania miała zmianę na płucach, która obecnie jest nieaktywna :-) Jedna kobitka z bydgoskiego CO miała zmianę na płucach, po 9 miesiącach od zakończenia leczenia miała wznowę i po 4 chemiach marker jest już w normie, także głowa do góry! i uśmiech od ucha do ucha!
Powiem Wam, że bardzo zmieniło się moje nastawienie do leczenia, kiedyś miałam straszne "parcie" na przedłużanie chemii, nowinki, a teraz? Wierzę, że nie ma sensu takie leczenie na siłę, dla swojego własnego spokoju. Można tylko zaszkodzić najbliższym. Dzisiaj rozmawiałam z lekarzem o usunięciu woreczka zółciowego, Mama ma złóg... i dr rzekł, że kolejna operacja cięcia powłok brzusznych po 3 cesarkach i po lutowym zabiegu jest ryzykowna. Skoro kamień nie dokucza, nie ma sensu... Dietka i tyle. Śmiał się, że nie będą kusić niezdrowe rzeczy. W przypadku ataków, zabieg jest do rozważenia poważnego. Rozmawiałam też z jedną babką od jajników, leczy się od listopada, marker na poziomie 50, jest po 6 wlewach carbo i taxol, teraz ciągnie co 2 tyg.taxol i ledwo daje radę. Lekarz czeka, aż CA125 spadnie chociażby do 34 i przestaną podawać chemię, bo ile można tego ładować w człowieka...
Mamie rośnie piękny meszek na główce. Eh, ta moja Mamuńka i Wy kobitki drogie, ile Wy przechodzicie... i wszyscy chorzy na raka. Oby Najwyższy dał Wam wszystkim jak najwięcej sił i wiary! Spokojnej, Błogosławionej Nocy! :*
Dobry wieczór Wszystkim :-)
Dzisiaj byłyśmy w CO. Nie było niestety "naszej" Pani Dr, nie wiemy, co dalej. Mama ma niski poziom leukocytów, 2,6 a norma 4,2, ale...z tym się liczyliśmy. Lekarz nie wiedział, co z Mamą zrobić, czy zakończyć leczenie i odesłać do poradni, czy... Po burzy mózgów, stwierdził, że decyzję powinna podjąć Dr, która zna Mamę lepiej i za 2 tygodnie konsultacja odnośnie chemii podtrzymującą efekty leczenia. Dr, który nas dzisiaj przyjmował, odradzał z obawy o szpik. A że rak jajnika lubi powroty, to lepiej nazbierać sił na następną walkę -Jego słowa.
Marker na poziomie 7, USG ok i chyba faktycznie myślimy o tym, by Go posłuchać i odpocząć. W końcu 6 wlewów Mama odebrała.
A tak poza tym... remont, szukanie mebli, płytek, paneli... Za tydzień na nowe mieszkanie wchodzi ekipa remontowa i zaczyna masakrę :D
Co do leukocytów, szpik ma się sam odbudować, żadnych zastrzyków, sterydów. Osobiście nie wierzę w to, by w 2 tyg.nastąpiła znaczna poprawa, ale co tam ;)
Hmm...czy coś jeszcze?? W Bydgoszczy czuć jesień, a nam kwitnie storczyk :-)
Witajcie :-)
Mama po USG, zmiany w jamie brzusznej, na odbycie, jelicie, pęcherzu zniknęły! Tyle stresu rano z tymi badaniami, a tu powód do radości. Nie zbiera się płyn :-) Została tylko otrzewna, badanie w październiku....Pani dr mówiła, że gdyby zmiany były duże, to by je widziała, a tak... Huh.
Kalino, zgodnie z klasyfikacją, Twoja Mama ma stopień IIIc, zmiany przekraczają wielkość 2cm. Zwróć uwagę, na klasyfikację FIGO przy wypisie ze szpitala po chemii.
Początki zawsze są trudne. Pamiętam siebie sprzed pół roku, co noc płacz, niepewność. Chemia jednak bardzo pomogła mojej Mamie, dzisiaj jest zupełnie inną kobietą niż w lutym, dużo lepiej się czuje i lepiej wygląda. Ma więcej siły. Pamiętam, jak strasznie bała się pierwszej chemii...
Jesienne pozdrowienia wyjątkowo z grodu Kopernika. Kolejny dzień pełen wyzwań przed nami! Niech nam blogoslawi Rodzina Święta
Mama odstawiła słodycze. W zamian zakupiłam jej gorzką czekoladę z zawartością kakao powyżej 70%. Lindt ma super smaki :)
Izunia,
pielęgniarka po prostu nas dołuje. Mówi wiele rzeczy, które sprawiają, iż Mama bardzo się denerwuje. Dzisiaj zwróciłam Jej uwagę, po wyjściu od nas. Myślę o wypisaniu Mamy z hospicjum, które miało nam tylko i wyłacznie pomóc przy dbaniu o ranę. De facto i tak nikogo do niej nie dopuszczałam.
Likopen :-) Ja po chemii i przed kupuję napój likopenowy LycoLife.
Dzisiaj zakupiłam zieloną kawę. Pyyyszna. Polecam!
MoniaRak, będzie dobrze! Mama na pewno pojedzie na chemię
Cieszę się, że za miesiąc zmieniamy okolicę, będzie odwiedzała nas inna pielęgniarka z opieki paliatywnej. Bo na tę już mi witki opadają.
Boże, daj mi cierpliwości!!
Izunia, myślę, że przy tej chorobie trzeba być czujnym, ale nie mozna popaść w paranoję. Strach niestety zawsze będzie, zarówno u chorych, jak i u ich rodziny.
Skoro w trakcie chemii marker spadł, to znaczy, że gada zatrzymano. Oby na zawsze!