od 2017-12-01
ilość postów: 179
kaa gratuluję Ci sukcesu :) , choć nie jestem fanką biegów, ale przygotowuje się do kwietniowych amatorskich zawodów crossfit. Sport w moim życiu odgrywa bardzo istotną rolę , razem z mężem trenujemy, zarażamy dzieciaki i motywujemy do ciężkiej pracy nad własnymi ograniczeniami i jest to bardzo fajne uczucie kiedy widzę uśmiech na twarzach moich córek, bo właśnie zrobiły kolejny krok do przodu . W tym roku 3 tygodnie po zabiegu pojechałam ze starszą córką na narty i w kilka dni nauczyłam ją podstaw , dla mnie satysfakcja , dla niej frajda i wielka radość .
Przykro mi czipsowa , nie ma słów pocieszenia w takiej sytuacji ... siły Ci życzę i przytulam mocno
Agnieszka wiesz jak jest , życie jest zbyt krótkie żeby się zamartwiać na zapas , tym co będzie lub mogło by być . Leczyłam dysplazję pół roku, czekałam 3 razy na wynik histopatu i za 2 razem już odpuściłam , chociaż nie zawsze te wyniki były dla mnie optymistyczne, to łapałam się nadziei że następnym razem się uda . Teraz z perspektywy czasu uważam że lepiej nie czytać , nie wiedzieć za dużo , tak jest łatwiej. Martwimy się dopiero wtedy kiedy mamy przed sobą kartkę z wynikiem, który daję podstawę do tego zmartwienia ;)
Agnieszka to nie jest tak że to jest nieuzasadniony strach przed nieznanym . Kilka lat temu radioterapię przeszła mama tej znajomej więc ona doskonale wie jak to wygląda i jakie są powikłania , do dziś jej mama ma problemy z pęcherzem i jelitami , chociaż po 5 latach onkologicznie jest zdrowa , powikłania po leczeniu zostaną na długo jeśli nie na zawsze. Nie jestem na tyle blisko z tą znajomą żeby cokolwiek jej doradzać, poza tym brak mi wiedzy , ale jak się wcześniej widziałyśmy to tak się cieszyła że operacja pewnie zakończy leczenie . Radioterapia to jest metoda inwazyjna , dlatego kiedy się ją stosuje powinno się zrobić pewien bilans korzyści dla pacjenta i możliwych skutków ubocznych które mogą wystąpić , tak też należy zrobić pewnie w jej przypadku .
ja termin 1 miesiączki akurat dobrze pamiętam ;) bo była to dla mnie trauma, miałam 11 lat i nie byłam na to przygotowana
Cieszę się dziewczyny że trzymacie się w zdrowiu i wszystkie wyniki są dobre , po nowotworze to już nie ma żartów , z drugiej strony to dziś już nie jest wyrok , nawet w Polsce , bo my to chyba jesteśmy 100 lat za murzynami w kwestii innowacyjności metod leczenia onkologicznego , wszystkim jak leci pakuje się chemię i radioterapię. Mam znajomą, 35 lat , która niedawno została zdiagnozowana - rak gruczołowy szyjki macicy Ib2, po usunięciu macicy z węzłami chłonnymi miała nie mieć chemii ani radio , a teraz po konsultacji z jakimś nowym lekarzem , bo ten jej jest na urlopie , dowiedziała się że wysyła ją na radio , mimo braku wskazań, ot tak na wszelki wypadek . Dziewczyna jest przerażona i czeka na powrót swojego lekarza , bo nie może w to uwierzyć ...
Kasia , Agnieszka miło mi że się zgadzamy w kwestii walki o macicę :)
Pierwszą cytologię po zabiegu zrobię w w kwietniu, jeśli wyjdzie 2 , myślę że będę mogła robić cyto co pół roku , tak jak zalecił ordynator po konsultacji z onkologiem. Mimo mam 2 dzieci i pewnie więcej ich mieć nie będę, moja macica jest też bardzo ściśle powiązana z moim poczuciem kobiecości , seksualności itp . Wszystko siedzi w naszych głowach , z poczuciem własnej wartości na czele . Wiem że w tym wieku , na tym etapie życia na jakim obecnie jestem, utrata tak ważnego dla mnie narządu spowodowała by głęboką depresję . Nawet jeśli cytologię będę miała w 3 grupie , to wolę wydać co kilka miesięcy kasę na kolposkopię i wszelkie możliwe diagnostyki, żeby tylko jak najdłużej zachować macicę . Ostatecznie między HSIL a rakiem inwazyjnym jest jeszcze ten nieinwazyjny , którego regularnie się badając na pewno uda się wyłapać , a leczenie i tak jest takie samo jak w przypadku dysplazji. Muszę się dowiedzieć ile mi tej szyjki zostawiono , jeśli jest to jeszcze jakiś istotny fragment ? Wcześniej słyszałam że usunięto połowę , a później ordynator , który mnie operował powiedział że dalsze cięcie szyjki już nie wchodzi w grę , bo może się okazać , że zostało mi jej 0,5 cm, no i są procedury szpitalne czy też NFZ , nie wiem kto je ostatecznie wymyśla , pewnie ten sam kto kobietom z mięśniakami po 45 roku życia zaleca usuwanie macicy, nie proponując innego leczenia . Teraz trochę żałuję że nie zdecydowałam się na cięcie całej szyjki, żeby mieć większą pewność ... no nie ma co gdybać, jest jak jest ... Aby do kwietnia , wtedy będę widziała więcej niż teraz ;)
I tego się trzymam Agnieszka , jednocześnie jestem świadoma jakie scenariusze mogą mnie czekać... za jakiś czas . Ordynator powiedział mi że zaawansowana dysplazja szyjki jest jak najbardziej wskazaniem do usunięcia całej macicy, w przypadku kiedy cięcie szyjki nie dało efektu . Na szczęście nie jest też tak że ja zaraz muszę lecieć i tą macicę wycinać , bo dopóki nie ma nowotworu to nie ma takiej konieczności, a jeśli będę regularnie się badać to żadne zmiany nie umkną uwadze lekarzy . Dysplazja może się zatrzymać , może się nawet cofnąć w pewnym stopniu . Na szczęście nie mam obciążonego wywiadu nowotworowego w rodzinie co zwiększa moje szanse na zachowanie narządu . Czytam na wielu forach/ grupach że macica przez część lekarzy jest traktowana jak worek do noszenia ciąży , jak kobieta rodzić nie zamierza to worek należy wywalić . Mało się mówi o powikłaniach tej operacji , o zaburzeniach statyki pozostałych narządów, o nietrzymaniu moczu , nie wspominając już o samej rekonwalescencji i gojeniu się rany . Jednocześnie wiele kobiet głównie tych , które miały problem z mięśniakami i krwotocznymi miesiączkami bardzo sobie chwali skutki operacji , ale to już nieco inne wskazania , my tu obracamy się raczej w zakresie zmian dysplastycznych. Ufam swojemu lekarzowi i wiem że zrobił wszystko co w jego mocy żeby mnie wyleczyć ,a co będzie dalej to czas pokaże , wiem że mogę liczyć na jego pomoc i doświadczenie z jednoczesnym poszanowaniem moich preferencji , bez narzucania tzw. jedynego słusznego rozwiązania .
Głowa do góry czpisowa , wygląda na to że u Ciebie jest jednak lepiej niż się spodziewałaś ;)
czpisowa to dobre wiadomości , czyli nie ma żadnej dysplazji w tych pobranych wycinkach jak dobrze rozumiem ?
U mnie sytuacja jest inna , ja mam 2 dzieci , miesiąc temu skończyłam 27 lat , dzień po swoich urodzinach miałam zabieg amputacji szyjki , usunięto mi 2,5 cm szyjki , w całym wyciętym fragmencie miałam zaawansowaną dysplazję , ale linia cięcia czysta i tego się chwytam jak tonący brzytwy. Operował mnie ordynator , powiedział że teoretycznie można uznać że jestem zdrowa , a jak jest w praktyce pokaże najbliższa cytologia , która mam zrobić za pół roku . Ale zrobię ją na pewno wcześniej , to już ustalę ze swoim lekarzem prowadzącym , który jest ginekologiem ze specjalizacją onko. Jeśli będzie 2 grypa to będę szczęśliwa , jeśli 3 , to mogę sobie wybierać , albo czekać i latać co kilka miesięcy na cytologię, kontrolować czy zmiany się nie posuwają , albo usunąć macicę , bo szyjki z tego co mówił ordynator to już mi jakiś marny kikutek został . Nie myślę zbyt dużo o tym co będzie dalej , na szczęście teraz jest taki etap w moim życiu że jest wiele rzeczy do zrobienia , które skutecznie odwracają moją uwagę od zamartwiania się na zapas i Tobie też kochana życzę jak najwięcej spokoju , nie wybiegaj żbyt daleko myślami ;)
katarzyna ja nie mam żadnych plamień, brzuch mnie tylko boli już od dobrych paru dni , a miesiączka powinna być 8 stycznia , dziś powypadały mi jakieś strzępki nitek
Dziewczyny czy miałyście problem z miesiączką po amputacji szyjki ? Ostatni okres przed zabiegiem miałam 13 grudnia , 28 grudnia zabieg , 2 dni później w 18 dniu cyklu zaczęło się krwawienie , dużo słabsze niż miesiączki i trwało 7 dni . Zawsze miałam cykle 26 dniowe jak w zegarku . Teraz już nie wiem kiedy mam ten okres dostać , czy to krwawienie po zabiegu to była miesiączka czy nie . Dziś w nocy miałam tak bolesne skurcze macicy jak w czasie miesiączki kiedy byłam nastolatką , już od lata takich bólów nie miałam , byłam pewna że zwiastują okres , ale poza tym nic się nie dzieje , wizytę kontrolną bo zabiegu mam 30 stycznia