od 2017-07-12
ilość postów: 73
Dzięki Zanik za wsparcie. Najgorsze jest czekanie, dzisiaj znowu nie spałam. Pozdrawiam wszystkich.
Aniasas, Czarownica11, dziewczyny dzięki za to że pochyliłyście się nad moim wpisem i wsparcie, trochę się w sobie zebrałam, biorę przykład z Was młodych. Cieszę się że Wam się udało i wierzę, że ta choróbsko będzie kiedyś dla Was tylko przykrym wspomnieniem. Jesteście dzielne i bardzo potrzebne swoim bliskim , znajomym ale też takim jak ja na początku tej okropnej drogi. Wy macie przed sobą dużo więcej lat do przeżycia a ja panikuję mając już wnuki. Ale w każdym wieku chce się jeszcze żyć, zobaczyć jak rosną i nie zostawiać męża samego po 40 latach wspólnie spędzonych. Dzieci moje nie są w Polsce ale też mnie wspierają. Muszę żyć, mam dla kogo. to jest niesamowite że taka straszna choroba tak potrafi zbliżyć ludzi. Słyszę od 35 letniego syna mama kocham Cię, walcz. To samo córcia, zięć. Wiedziałam że mnie kochają ale tego głośno nie mówili nie było takiej potrzeby, to sie po prostu czuło. Ale teraz to wymawiają głośno. Jeszcze tylko weekend i idę na operację. Dzisiaj lepiej wreszcie spałam i pozbyłam się tej ogromnej gorącej kuli z brzucha, to nie przerzuty to panika. Całą noc leci muzyka relaksacyjna. Odkryłam też dla siebie muzyką z mantra słowiańską, która włazi w głowę zamiast złych myśli. Powodzenia dla wszystkich :)
Witam wszystkie Panie i dziewczyny. Piszę pierwszy raz na forum i nie ukrywam, że licz na wsparcie i oderwanie myśli od tego co mi tam bulgocze w brzuchu i czy już mam odległe przerzuty czy nie. Dzieci proszą mama walcz, mąż mówi nie możesz myśleć negatywnie a panika robi swoje. Pokrótce moja historia:
Mam 59 lat. Badam się od 20 lat odkąd moja mama zmarła na raka piersi. Obecnie półtora roku temu miałam cytologie - wynik bdb. To samo mięsniak macicy obserwowany od lat i mała torbielka jednolita echogenicznie w usg dopochwowym. W USG ze stycznia tego roku brzucha nie wskazano żadnych zmian poza obserwowana od 2 lat zmiana na nerce 7 m.m. - usg co pół roku zmiana łagodna, która niezłośliwieje. w tym tez usg zalecono zrobienie usg dopochwowego ze względu na widoczna zmiane w macicy o charakterze mięsniaka. Jako , że akurat w sierpniu mija 1,5 roku od poprzedniego usg dopochowego i byłam juz na nie zapisana bo robie to od lat u lekarza onkologa radiodiagnosty miałam taki zamiar te badania zrobić.Dodam że co roku robię mammografię i ostatnia z czerwca jest ok. Traf chciał że odbierajac MR kręgosłupa zastałam tam opis o podejrzeniu toczacego sie procesu nowotworowego wychodzącego z endometrium. Nie czekając więc do sierpnia poszłam do innego lekarza na usg dopochwowe, który stwierdził przerost endometrium niejednolitą echogeniczność itd i podejrzane jajniki z jakaś wewnętrzną w nich tkanką 7 mm. i zalecił wizytę u ginekologa. 19 czerwca miałam pobrany materiał z macicy gdzie po odebraniu wyników po 2 tygodniach wyszedł mi rak endometrium G3 I,II i III stopień. Pobrano mi także cytologię z szyjki macicy gdzie wyszedł rak płaskonabłonkowy. Wyladowałam u ginekologa onkologa który stwierdził że trzeba będzie operować i abym wszystko doniosła na konsylium za tydzień do niego do Kliniki. Do tego na cito były robione kolposkopia aby ocenić jeszcze raz szyjkę macicy - bo inny rak. W kolposkopii okazało się że nie ma żadnego podejrzanego miejsca aby pobrac wycinek i wszysko wygląda pięknie. Ale wycinki na chybił trafił pobrano i potwierdziły one rak płaskonabłonkowy. Rezonans natomiast to poraża. Wynika z niego, ze mam nacieki na otrzewnej i w węzłach i że cały proces rozpoczął się od jajników. Niecały tydzień temu na konsylium ustalono termin operacji na 25 lipca czyli za parę dni. Operacja ma być bardzo radykalna jak mi zaczeto wymieniać co mi usuną to wiem, ze nawet wyrostek robaczkowy. A ja nie śpię a mam chore serce i skurcze dodatkowe komorowe. Mam zaświadczenie od kardiologa że mogą mnie operować dane mi trochę na zapas bo nie może mi blokować wazniejszej rzeczy. I tak to badając się co 1,5 roku mam taki stan jak widać. Wygląda na to że mam tzw rak mnogi pierwotny czyli 3 raki na raz. Zwykle miesza tu genetyka. Pani profesor powiedziała że jeżeli jajniki okażą się rakiem z endometrium to będzie lepiej niż gdyby to miał być inny. Boje się że to wszystko bardzo szybko idzie mam ogromny lęk nie tylko psychiczny ale który siedzi w środku. Boję się że nie zdążą mnie operować. Zaczełam brać xydroxyzynę ale po niej wymiotuję wiec się najpierw przestraszyłam że wymiotuje a potem przeczytałam ze to może być po tym leku. Odstawiłam nie wymiotuję ale nie umiem sobie poradzić ze stresem. Przepraszam za taki długi wywód. zajęłam się trochę badaniami genetycznymi dla moich dzieci. ale nie wiem jak doczekam do wtorku.
Błagam o kopa do walki .
Pozdrawiam