Rak pęcherza moczowego

15 lat temu
Walczę z nim już 8 lat,po pięciu latach walki okazało się, że są nacieki i jedyne wyjście to usunięcie pęcherza i wszystkiego co jest w pobliżu. Decyzja musiała być podjęta błyskawicznie. Oczywiście zdecydowałam się na tak skomplikowaną operację. Od trzech lat mam pęcherz zrobiony z jelita, początki były trudne, ale już jest ok. Myślę, że przerzutów nie będzie, wierzę w to bardzo mocno. Pozdrawiam wszystkich chorych i zdrowych, życzę wytrwałości i wiary w siebie:))
11542 odpowiedzi:
  • witajcie:)) To dodam swoje trzy grosze:)) Palę i paliłam , wiem, że to świństwo, ale jakoś tak wyszło. 16 lutego minęło 6 lat od usunięcia pęcherza i jest wszystko dobrze i tak będzie, nie może być inaczej:). Ktos kto palił większość swego życia nie może tak od rzucić palenia, jedni robia to po malutku, a inni od razu, a ja nie rzucam:(. Wiem, że to nie podbuduje nikogo, wiele osób mnie potępi, ale nie wierzę, że wszystkie choroby są od papierosów.
    Pozdrawiam i życzę wszystkim rzucenia tego nałogu:))
  • 12 lat temu
    Widzicie dziewczyny ja i nie tylko ja nawijamy Mamie makaron na uszy a ona mowi, ze pali cale zycie i nie wyobraza sobie rzucic. Wczesniej Tato tez palil, kopcili we dwojke ale po zawale jakies 17 lat temu ( a palil 5 paczek dziennie o zgrozo, jednego odpalal od drugiego) polozyl paczke fajek na stoliku w szpitalu jako dobry sposob cwiczenia silnej woli i powiedzial "wy albo ja" i od 17 lat kroluje "ja". Nie macie pojecia jakim przeciwnikiem papierosow sie stal i jak mowi, jak to cholerstwo smierdzi...podobno bardziej jak komus kto nigdy nie palil. Mama tez wychodzi na papierosa od kiedy Tato rzucil to swinstwo, ale sama siebie dalej truje. Ja to w sumie od dziecka jestem odmuchiwana tym swinstwem, maz tez pali i co mi po tym, ze mi ta glupota do glowy nie uderzyla...jak jestem palaczka pasywna, bo inni wokol mnie pala. Czego to ja juz nie naprobowalam, i gumy do rzucia i plastry i hipnoza (tak kupowalam im to w prezencie), ale co z tego, jak oni sami nie chca i ich argument jest taki, ze za dlugo pala i nie dadza na pewno rady...typowe gadanie...Czy musi sie zdarzyc zawal, wylew, lub jakas inna choroba, zeby zerwac z tym durnym nalogiem? Nie potrafie zrozumiec, bo nigdy sama nie palilam...
    joanna30-88 ciesze sie z Toba i Twoja Mama, ze daliscie rade cala rodzina przez to przejsc i dzis jest dobrze:D
    Milej niedzieli wszystkim zycze:D
  • Moi Drodzy wlasniej mija rok od operacji usunieciac pecherza mojej mamy. Podsumowując ten rok moge powiedziec ze na poczatku troszke bylo klopotu bo plytki sie odklejaly w pierwszych dnia po operacji, ale teraz jest wszystko dobrze, kolejne badania TK mama ma za soba i jest wszystko w pozadku. Na poczatku mama tez nie chciala slyszec o usunieciu pecherza ale szybko jej ten protest wybilismy z glowy ( mam brata ktory ma 12 lat ) i mysle ze on duzo wplynol tez na mamy decyzje. A teraz mama nie raz nam mowi : " dzieci jak by nie wy i wasze naklanianie mnie do tej operacji to juz by mnie pewnie tu dawno z wami na siwecie nie bylo". Kochani nie wolno od razu z gory zakladac czarnego scenariusza bo pozytywne nastawienie to polowa sukcesu. Ja zmieniam mamie plytki. Jesli byl by ktos z podkarpacia to polecam urologa Szczepana Pabisia pracuje w szpitalu na ul.Chopina, jest to naprawde bardzo dobry fachowca i jest prawdziwym lekarzem z powolania.
  • 12 lat temu
    Agatka80 popieram całkowicie Joanne ,papierosy to zabójstwo dla człowieka, ja rzuciłam to świństwo 20 lat temu ale pracowałam w jednym pokoju z 3 palaczkami a niekiedy jak przyszli szefowie to było ich dużo i nie miałam wyjścia ,żadne prośby i zakazy nie pomagały i to też przyczyniło się do mej choroby, pierwsze pytanie lekarza to czy pani pali i zabrania kategorycznie palenia jeśli chce się wyzdrowieć, mój ex mąż też pali ale nie w domu, latem wychodzi na podwórko a zimą do kotłowni, namów mamę niech to żuci a będąc w szpitalu będzie miała ku temu okazję.pozdrawiam serdecznie
  • Agatka80 Mama powina kategorycznie zaprzestac palić papierosy!!! Palenie przyczynia sie do rozwoju ponad połowy wszystkich nowotworów raka pecherza, ludzie ktorzy pala maja wyzsze prawdopodobienstwo agresywniejszej formy nowotworu. Moja mama nie palila nigdy ale byla bierna palaczka bo palil moj tata co rowniez sie do tego chorubska przyczynilo i pracowala w zakladzie ze zwiazkami chemicznymi co rowniez ma wplyw na zachorowalnosc na raka pecherza. Urolog mojej mamy odrazu zapytal czy palila lub czy pali i zabronil mamie przebywac nawet wsrod osob palacych. Pozdrawiam wszystkich.
  • Agatka80 Mama powina kategorycznie zaprzestac palić papierosy!!! Palenie przyczynia sie do rozwoju ponad połowy wszystkich nowotworów raka pecherza, ludzie ktorzy pala maja wyzsze prawdopodobienstwo agresywniejszej formy nowotworu. Moja mama nie palila nigdy ale byla bierna palaczka bo palil moj tata co rowniez sie do tego chorubska przyczynilo i pracowala w zakladzie ze zwiazkami chemicznymi co rowniez ma wplyw na zachorowalnosc na raka pecherza. Urolog mojej mamy odrazu zapytal czy palila lub czy pali i zabronil mamie przebywac nawet wsrod osob palacych. Pozdrawiam wszystkich.
  • 12 lat temu
    Dziekuje dona1955-przekaze Mamusi a powyzej opisana historia przypomina mi tak bardzo Mame. Mama mojej Mamy tez miala raka piersi (po amputacji), 10 lat pozniej rak macicy, tez usuneli i dostala chemie, teraz ma jakies drobne nacieki na nerkach, ale od pierwszego nowotworu do dzis minelo juz 19 lat i nadal zyje- to powtarzam Mamie. A Babcia tez byla z tych, co do lekarzy nie chodza, bo niby po co jeszcze cos wynajda i wtedy w wieku 58 lat tez mowila, ze woli umrzec. Mam takie male pytanie, bo naczytalam sie tyle w sieci o wplywie srodkow aromatycznych z papierosow etc. czy Wy tu obecni tez byliscie/jestescie palaczami? Musze powiedziec, ze wielu wiadomosc o raku odbiera chec na papierosa a moja Mama kopci dalej. To tak pod katem operacji, wiadomo nie bedzie mogla wstawac i w ogole a jak sie jak takim gorliwym palaczem to pewnie nosi takiego przykutego do lozka mysl o zapaleniu papierosa, prawda? Moj brat po wybudzeniu sie ze spiaczki byl na takim glodzie, ze caly oddzial by przekopal, zeby sie dostac do fajki,dlatego pytam jak to bylo u Was.
    Pozdrowienia i spokojnego weekendu:D
  • 12 lat temu
    Agatka80 pozdrawiam cię serdecznie i wiem co przechodzisz ty i twoja mama, ja też tak miałam ,bałam się strasznie i czym bliżej operacji tym było gorzej ,chciałam uciec i gdziekolwiek się ukryć ale wiedziałam że nie ma wyjścia i musi tak być, wiele dni i nocy przepłakałam a na temat operacji z nikim nie chciałam rozmawiać tylko z lekarzem tak że ja rozumiem twoją mamę ale musi się zebrać w sobie i iść na operację bo nie ma innego wyjścia a po operacji zacznie na nowo żyć i bez raka ,jeśli nie chce rozmawiać o operacji to nie naciskaj tylko jak ona coś zacznie to mówcie że będzie wszystko dobrze ,że wiele ludzi to przeżywa i jest dobrze ,że ma dla kogo żyć i jest jeszcze młoda więc da radę i musi zacząć myśleć pozytywnie bo to dużo daje siły do dalszej walki,ja ma prawie 58 lat i uważam że jeszcze wiele rzeczy jest do zrobienie ,jesienią kupiłam nowy samochód ,mam marzenie jechać do Egiptu bo nie byłam i jeśli tylko lekarz wyrazi zgodę to jadę nawet w tym roku, no i czekam na wnuczki bo moja jedyna córka mi to obiecała że jak wyzdrowieję to będę bawić , tak że i twoja mama pewnie też ma marzenia które musi spełnić , może to ją przekona że warto iść na operację i warto żyć dla siebie i swoich bliskich .pozdrów mamę i powiedz że trzymam za nią kciuki i że jej się też uda
  • 12 lat temu
    Hania napisz co u ciebie ,jak ta noga czy jest coś lepiej, smutno tu bez ciebie ,wiesz że wszyscy cię wspieramy z całych sił i życzymy abyś jak najszybciej zabiła te resztki co po nim zostały, pamiętaj że to są resztki które trzeba sprzątnąć i wyrzucić do kosza ,wszystko będzie dobrze bo nie ma innej opcji ,walcz i wygraj i wracaj do nas, pozdrawiam cię serdecznie i mocno ściskam moja droga przyjaciólko
  • 12 lat temu
    dorotakoz5 wiem, ze jest Mamie niezmiernie ciezko i powtarzam to w kolko,powoluje sie na przyklady osob z tego forum, strach jest normalna uczuciem w takiej sytuacji, znam tez moja Mame na tyle, ze wiem, iz za mocne rozklejanie sie nie sluzy jej podejsciu do operacji, od kiedy w rozmowie zajmujemy sie tez innymi tematami jest w lepszej kondycji psychicznej, bo jak rozmawiamy o operacji to robi sie cisza i odmrukiwanie cos pod nosem-nie chce, zeby sie w tym poglebiala. O psychologu nie chce nic slyszec, bo mowi, ze woli pogadac z sasiadka o przyjemnych tematach a nie walkowac temat operacji...nie bede naciskac. W kazdym razie widze, ze jej to pomaga.
    dona1955 dziekuje za ten wpis, bo powiem szczerze jak Mama tak pesymistycznie do tematu podchodzi, to sama sie boje, ze z takim nastawieniem moze operacji nie przezyc...Czy tez Twoja rodzina Cie namawiala na ta operacje? Czy sama bylas tego swiadoma, ze nie ma innej opcji. Wiesz Mama jak byla w szpitalu i lekarz prowadzacy jej to powiedzial, to poplakala dwa dni i wygladalo na to, ze sie z tym pogodzila, tymbardziej ze lezala na sali z kobietami, ktore juz byly albo po usunieciu nerek albo innych organow i tez chodzily z woreczkami, nawet im pomagala w ich zakladaniu, wtedy mialam wrazenie, ze oswoila sie z tym wszystkim i wie, ze innej drogi nie ma. Ale jak tylko wypuscili ja do domu, bo podczas czekania na wynik z histopatologii (10-14 dni) wyslali ja do domu, zaczela sie bac,obawiac, widziec wszysko w czarnych kolorach. Moj Tata tez jest inwalida 1 grupy i to ja przeraza, ze ich dwoje z jakims tam stopniem kalectwa i co dalej, a co jak sie nie wybudzi a nawet jak sie wybudzi, to nie bedzie mogla wszystkiego robic...Wiem, ze wszyscy, ktorzy musza to przejsc maja obawy, maja chwile zalamania, zyja w wiecznym strachu i dlatego wiem, ze to Mamy prawo, ona wie, ze moze na nas liczyc i musimy dac rade przez to wszystko przejsc.
    Pozdrawiam serdecznie


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat