I co dalej?
Witam wszystkich, nie wiem od czego zaczac , moze tak , mam raka zlosliwego piersi i tyle mi lekarz powiedzial, wiem , ze po biopsji opis jest taki:
carcinoma ductale invasivum G2
Mib 1 +40%
receptory
ER POZYTYWNE +++w 100%
PgR POZYTYWNE +++w 75%
HER 2 niejednoznaczne score 2+
Moze robie blad , ze to Wam napisalam , ale jesli ktos z was wie choc troche , co to za rak i co to znaczy to prosze o szczerosc, Teraz niedlugo bede miala amputacje piersi , no i wezly sa powiekszone , a niech to , dziewczyny nie zostawiajcie mnie z tym. Pozdrawiam wszystkich.
-
Nie zgadzam sie z Tobą Wiktor.Ludzie robią badania tylko nie zawsze lekarze wykrywają o czasie.Ja co pół roku robiłam USG i coś lekarzowi wyszło i kazał poczekać 3 miesiące czy to się zmieni.Sama zrobiłam badania markerów i za miesiąc miałam już operację.A jak bym czekała jeszcze 3 miesiące według lekarza to jak choroba by sie posuneła?.
-
Bo w polskim społeczeństwie rozpoznanie tej choroby jest jak wyrok. Ludzie nie wierzą że można ją wyleczyć i dlatego między innymi nie robią badań profilaktycznych bo sie boją że coś zostanie wykryte a tym czymś może byc rak.
-
-
jak powiedzialam znajomym (nie polakom) ze mialam raka to nawet mi nie wspolczuja :)
i to jest super bo widze ze nie mysla ze spotkalo mnie cos strasznego tylko zwykla choroba ktorej juz nie mam :)
a polacy nie maja pojecia co powiedziec jak sie zachowac :/
-
dziewczyny
co do tego jak inni ludzie reaguja to powiem Wam tak :)
mieszkam w usa i tutaj raka traktuje sie jak kazda inna chorobe ludzie rozmawiaja o tym bez problemu :) mowia zachorowalo sie - to trzeba sie wyleczyc - tak jak przy kazdej chorobie.
ludzie tutaj tak nie panikuja na wiesc o raku a raczej na odwrot - naglasniaja to- wspieraja sie nawzajem - wiedza ze to tylko choroba przejsciowa i ze wszystko bedzie ok :) chorego nie traktuja jak osobe ktora na to umrze - tylko tak samo jak przed choroba :)
no a teraz powiem ze polacy niestety ale sa zupelnie inn-- strasznie mnie to wkurza :/
jak jestem z rodzina i powiem cos o swoim raku to slysze: '' a po co ty zaczynasz znowu ten temat mialas raka i nie masz - nie ma o czym gadac''!!!!!! albo: '' nie gadajmy o tym''
strasznie to dla mnie dziwne bo nawet z rodzina nie moge o tym pogadac boja sie tego tematu jak ognia i nie raz juz sie o to z nimi klucilam ze moze ja potrzebuje o tym pogadac !!!!!!! ze moze mi ulrzy !!!!!! ale to nic nie daje :/
polacy sa nastawieni na to wszystko strasznie :/
a przeciez w tych czasach ta choroba jest juz zupelnie inna mozna sobie z nia poradzic :)
bardzo podoba mi sie tutaj nastawienie ludzi (nie polakow) ktorzy nie panikuja na wiesc o chorobie tylko spokojnie do tego podchodza - wiedza ze to choroba jak kazda inna :) moja lekarz traktoje moja chorobe jak grype :) zawsze mi powtarza ze nie ma co panikowac ze wszystko bedzie dobrze
no ale ja niestety panikuje bo bylam tak nauczona przez swoja rodzine :/ ze rak to cos strasznego a przeciez tak naprawde teraz w tych czasach tak nie jest :)
-
A ja jade tam , bo chce byc ze swoim mezem .
-
jestem tego pewna :) moja ciocia chora na raka tez dostala chemie ktora pozbyla sie bardzo zaawansowanego guza :) chemia z roku na rok tez sie zmienia - jest ulepszona :)
pozdrawiam :)
-
wlasnie, wlasnie, to jest bardzo dobra wiadomosc, bo pare lat temu bylo zupelnie inaczej.
Wiec jest duza nadzieja ze i inne aspekty leczenia sie w Polsce zmienia!
-
rybenka
powiem Ci ze ja jak bylam leczona dostalam zastrzyki ktorych pare miesiecy wczesniej jeszcze nie bylo :) mowilam o tym dziewczynom z polski (ktore sa po tym raku) i po paru miesiacach napisaly ze w polsce tez juz sa :)
wiec wszystko wyglada tak samo :)
-
Zgadzam sie, w Polsce wszystko jakby wolniej sie odbywa, ja 2 tygodnie po pierwszej mammografi lezalam na stole operacyjnym z kompletem badan. Ale samo leczenie jest takie samo i onkolodzy mowia ze wyniki leczenia w Polsce odpowiadaja swiatowym standartom