Ostatnie odpowiedzi na forum
Czarownico, najlepszego!! Dużo zdrowia, sił do walki z przeciwnościami i optymizmu!
Lucyna1, o to chodzi, po to są fora, żeby się wspierać! I dzielić swoją wiedzą :)
Witaj Luno65, moja Mama też miała rozsianego gada. Trzymam kciuki za TK!
USG widzi zmiany powyżej 1 cm, możliwe, że dziadostwo jest mniejsze. Osobiście nalegalabym na PET. (O ile nie chorujesz na cukrzycę, gdyż wtedy nie jest w 100% miarodajny, ale i tak lepsze niż TK.) Dlaczego nie rezonans, też dokładniejsze badanie niż TK.
Alinkagosi, daj znać, jak wizyta w CO!
Na pewno polecam granuflexy - ale ja robiłam tak, zgodnie z zaleceniam pielęgniarki od trudnych ran: wycinałam dziurę na długości takiej samej jak rana, w miejsce dziury - czyli u Was tam, gdzie są szwy, wkładałam nasączone octeniseptem opatrunki jałowe gazy. Na to zwykła gaza i zaklejałam. Z racji częstej zmiany opatrunków, przed ich zdjęciem, nasączałam plastry oliwką. Bardzo szybko schodziły. I tak Mamę nie bolało.
Polecam też opatrunki Atrauman Ag, bezpośrednio na ranę. Mają srebro.
Granuflexa zostawia się na 3 dni. Aż mocno nasiąknie. Zmienia się jedynie gazę
Jak możesz, wyślij mi na maila zdjęcie rany:
paulina.lilith@gmail.com
Lucyna, moja Mama miała martwicę - zastosowaliśmy opatrunek z larw. Chirurg nie chciał się w to w ogóle bawić. Brzuch mojej Mamy jest na zdjęciach na stronie:
http://alukah.pl/?galeria-larwoterapia,10
Tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Larwy pięknie oczyściły ranę i po 3 tygodniach wszystko było zrośnięte!! Mama męczyła się z raną od lutego do... MAJA! Zmieniałam Mamie często (5 razy dziennie) opatrunek po czyszczeniu larwami, nasączałam pagaslingi z Hartmanna octeniseptem, wycięłam w granuflexie dziurę i wkładałam tam nasączone waciki. Można je zrobić z jałowej gazy. Wszystko zawsze sterylnie, w rękawiczkach. Nie pomogło mydło, przemywanie, dopiero larwy. (Koszt niestety duży - 450 zł opatrunek z larwami, zdjęcie, itp.)
Pamiętaj, że chora z taką raną musi mieć w pożywieniui bardzo dużo białka - stąd konieczność żywienia nutridrinkami!
Lawendowa, moja Mama nigdy nie udaje przed nami twardej babki. Przed badaniami zawsze jest totalna rozsypka. Nierzadko płacz. Nerwy. Stres. Ogromna kumulacja negatywnych emocji - strach, lęk, panika. I tak co 2-3 miesiące... Nie da się zapomnieć o chorobie
Hesiu, trzymam kciuki za Stowarzyszenie. Niech się rozwija i zdziała miliard pieknych rzeczy!
Jak i różne tego typu obiekty - pokoje w domkach na osiedlu niedaleko CO. Tylko ten ma stronę www