od 2014-01-21
ilość postów: 2595
Rany, normalnie zapomniałam o co wirusie. Racja on line, to w tym wypadku nawet wygodniejsze.
Oczywiście jeśli zdecydujecie się na jakiekolwiek konsultacje to lepiej zabrać wszystkie wyniki i jechać samemu. Jeśli podawana chemia nie przynosi rezultatów to być może anemia związana jest z toczącym się procesem rozrostowym, tu ciężko stwierdzić na oko... Marker nie spada? Robili mamie jakieś TK albo MR?
Kasiula82 trudno coś doradzać, bo stopień zaawansowania choroby jest jak piszesz bardzo wysoki. Nie wiem jak zapartywaliby się na chemię dootrzewnową ale ona niesie za sobą niestety poważne skutki uboczne z ciężkim zapaleniem otrzewnej włącznie,a nie wiem czy w takiej sytuacji mama by się kwalifikowała. Myślę że jedynie można uderzyć do Bydgoszczy na konsultację bo ten ośrodek jest znany z odważnych decyzji w leczeniu. Mama nie reaguje na chemię? A wiesz może jaki był powód podania związków platyny w monoterapii? Czemu nie z palitaxelem?
KKasia jestem po 2 operacjach, praktycznie jednej po drugiej po po pierwszej myśleli że to guz łagodny. Wyszedł jednak graniczny a na nim ogniska raka G1. Niestety myślano też że nie będzie rozsiewu a rak poszedł sobie w zatokę Deglasa i do jednego z węzłów regionalnych. Żyje już bez wznowy 7 lat. Głównie zawdzięczam to i pisze to z pełną świadomością idealnie zrobionej operacji. Wycięto narządy, wyrostek, sieć, wszystkie węzły regionalne i okołoaortalne pobrano próbki z pod kopuł przepony, przetrząśnięto otrzewną, pobrano próbki z płynu w otrzewnej, przebadano wszystkie węzły, sieć itd... Piszę to żebyś miała świadomość jak ważna jest operacja. G1 jak pisałam wcześniej ma swoje wady. W przeciwieństwie do raków G2 i G3 potrafi słabo zareagować na chemię. W moim przypadku chemia podziałała, do tego dostałam Avastin i jakoś nadal jestem po tej stronie....
Hej. Masz G1 podobnie jak ja.Wiesz już jak ma wyglądać operacja? Przy okazji konsultacji pytaj co chcą wyciąć. G1 ma swoje zalety ale też niestety wady. Dlatego dla tego zróżnicowania najistotniejsza jest dobrze wykonana operacja.
Niestety jeszcze to potrwa zanim Ci trochę odpuści. Poranki zawsze są "na pingwina" czyli drepcze jak kaczka połączona z pingwinem.Rano po schodach schodzę bokiem, trzymając się poręczy. Był czas że było jakby lepiej, neuropatia w miarę odpuściła ale stawy są kompletnie rozwalone.Czuje każda zmianę pogody. W ciągu dnia się rozkręcam i jest w miarę ok ale poranki jak 90 tka :) Trzeba się przyzwyczaić ze lepiej już było. Jeśli nie masz mocno przeciążającej fizycznie pracy to przy odrobinie determinacji się uda. Zobaczysz co powie na to Twój organizm. Grunt to się nie podłamywać i starać się chodzić i być aktywną. Neuropatia jest wredna, trzeba ją jednak przezwyciężyć. Dasz radę bo nie ma wyjścia. O! Po Avastinie piszczy mi do tej pory w uszach. Jakbym miała czajnik w głowie.... To też mi zostało..
No i perforacje do tego. PRZEPRASZAM ŻE MI TO TYLE MIEJSCA ZAJĘŁO ALE SKOPIOWALAM I TAK WGRAŁO SIĘ.
Kiedy mnie kwalifikowano to podstawa była morfologia, brak białka w moczu, didimery (dobra krzepliwość) I stan ogólny organizmu bo to wbrew pozorom bardzo silny i wyniszczający lek.