Dakota...to forum bardzo mi pomogło, nie tylko informacyjnie, ale też w względach psychologicznych. Jak się dowiedziałem że tata jest chory, miałem 16 lat, wtedy skończyła się beztroska, bardzo to przeżyłem i dopiero po 2-3 latach udało mi sie z tym uporać, z lękiem, strachem przed przyszłością, ale zacząłem pojmować ta chorobę jako cos przewlekłego, coś co da sie leczyć, z tym naprawdę da sie żyć...dopiero pojąłem to po dłuższym czasie, dalej bacznie obserwuje "rozwój sytuacji" i analizuje każde wyniki, ale z chłodniejszą głową, jestem w stanie ująć że też trochę dorosłem do sytuacji i inaczej pojmuje różne kwestie, nadal jest inaczej niż przed tą destrukcyjną informacja, ale dostosowałem się do nowej rzeczywistości i wspieram tatę jak się da, on również już się tak nie przejmuje, żyje tym co jest teraz i jest zadowolony. Mam nadzieję że będziemy żyć w spokoju przez kolejne lata. Coraz więcej leków, metod leczenia, jest coraz lepiej i mam nadzieję że będzie o wiele więcej metod leczenia tej choroby...
Do Nargo...dziękuję za informację. Jeszcze raz zdrowia dla męża żeby wszystko poszło dobrze...bo przecież musi...Mam nadzieję że u mojego taty ibru jeszcze trochę podziała, bo wyniki ja razie idealne, ale ma delecje 17p i mutacje tp53 więc może być różnie, przy takich mutacjach trzeba zwracać uwagę na każde odchylenie ze względu na mocne ryzyko nawrotu, na razie się cieszę że jest dobrze i tak czas zlatuje, u taty też idealnie, spełnia się na emeryturze...
Ps. W razie czego mam na imię Mateusz🙂
Pozdrawiam😁
Nargo, jak bym mógł zapytać...co Twój mąż zażywał przed wenetoklaksem? Pozdrawiam :)
Pamiętam jak pisałem o pitrobrutinibie (Loxo-305), w nim jest i tyle dobrze że o ile pamiętam przełamuje odporności, jest wysoce selektywny niekowalencyjny, od grudnia zatwierdzony, ale kiedyś patrzyłem na badania kliniczne, to sie odbywały u nas w Polsce