Ostatnie odpowiedzi na forum
Marker 5,5 :-)
Brakuje nam miesiąca do 5 lat od diagnozy... :-) :-) :-)
Co do PET... to musi minąć jakiś odcinek czasu od leczenia, żeby obraz był wiarygodny. W naszym przypadku było tak, że Mama kończyła chemię w kwietniu, PET lipiec/sierpień. Coś mi świta o 3 m-cach od zakończenia leczenia, ale to pewnie dziewczyny poprawią :)
Nana... wielu chorych wypiera chorobę, nie chce wiedzieć dokładnie na jakim etapie choroby jest. Planują, cieszą się i może to lepiej, niż być "świadomym pacjentem"... choinka wie.
Aniu, po zakończeniu standardowej chemioterapii każdy czuł się pozostawiony samemu sobie... leczenie daje poczucie pewnego rodzaju bezpieczeństwa, wizyty co 3 tygodnie, zawsze można o coś zapytać, porozmawiać. Wy macie jeszcze Avastin, także wizyty w onkologii się nie skończyły :) co do samego leku to się nie wypowiem... Mama nie dostawała, nie był wtedy wdrażany. A co do konsultacji... póki co nic się nie dzieje, więc raczej na spokojnie, nie ma takiej potrzeby. Leczenie w sumie trwa. Konsultować warto, gdyby coś się działo (tfu, tfu, tfu).
I znam też inne przypadki, gdzie operacje przez prof. W nie były dobrą decyzją...
I jestem wdzięczna Bydgoszczy za przedłużone leczenie... mam poczucie, że bardzo wiele nim wygrałyśmy. A to jedyny ośrodek, który stosuje taxol w monoterapii po leczeniu standardowym :)
Tatmag, w jakimś stopniu masz na pewno rację :) moja Mama nie była operowana w bydgoskiej onkologii, nie mam w tym zakresie doświadczenia. Jednakże miała przed sobą wizję operacji w powiatowym, małym szpitalu. Bardzo często polecamy Bydgoszcz, jako duży ośrodek, doświadczony. Po operacji mojej Mamy w uniwersyteckim szpitalu usłyszałam od operatora jedno, szpital X. na pewno by sobie nie poradził...
Nutridrink tak... ale WY koniecznie jeździe z Mamą na onkologię lub na izbę przyjęć... wymioty, mdłości, zaparcia... przez taki czas, masakra. Jeśli to niedrożność, to sama z siebie nie zniknie. Mama tylko cierpi.
BonjourMM - problemy z zaparciami powodują także leki przeciwwymiotne...
BonjourMM, gdzie się leczy Mama?
Poza tym... w onkologu mamy takiego lekarza, który uwielbia wypisywać skierowania do hospicjum, na zasadzie, że jak jest,a może pomóc, to korzystać :D obiecuje co prawda gruszki na wierzbie, ale skierowania namiętnie wypisuje. Hospa go przeklina, bo naopowiada,że należy im się to, tamto i sramto, a w rzeczywistości...figa z makiem ;)