Ostatnie odpowiedzi na forum
Mój mąż palił jak "smok", rzucił palenie 6lat temu, ale widocznie za późno. Jednak nie tylko palenie, jak widać jest przyczyną tej wrednej choroby. Rak u męża rozwijał się bez konkretnych objawów, a diagnoza była już poważna. Teraz bierze chemię, potem będzie decyzja o dalszym leczeniu, ale cały czas wierzę, że będzie dobrze.
enni, mąż Anny S też będzie miał operację w Bydgoszczy, był na konsultacji u dr Siekiery, porozmawiaj z nią, jak wejdzie na forum.
Teraz oznaczenia złośliwości przeważnie są HG lub LG (niska złośliwość), ale większe znaczenie ma fakt, czy rak nie nacieka śluzówki. Mój mąż miał his-pat LG, ale naciekajacy do miesniowki, a to gorsze rokowanie. Cieszyłam się początkowo, że niska złośliwość, ale był inwazyjny i to pogorszylo rokowanie.
Magda, wiem co przeżywasz, strach jest paraliżujacy, ale musisz się zmobilizować. Poszukaj koniecznie dobrego specjalisty, pokieruje leczeniem męża.Nawet jeżeli są nacieki na miesniowke, nie oznacza to przerzutu,spokojnie.Musisz teraz wspierać męża, wiem jakie to trudne kiedy "wali się świat", ale z tego co piszesz,jesteście nie do końca zdiagnozowani.Musisz wierzyć, że będzie dobrze.
Madziu, taki wynik to nie wyrok,spokojnie. Jeżeli rak jest nieinwazyjny, mąż ma szansę na wyleczenie. Nawet jeżeli w grę może wchodzić usunięcie pęcherza, to najważniejsze żeby pozbyć się gada. Ale jeżeli zmiana była powierzchowna i niewielka to leczenie może ograniczyć się do TURB i obserwacji. Każdy rak pęcherza (niestety) jest złośliwy,ale nie każdy przypadek kończy się usunięciem pęcherza. Nie zamartwiaj się na zapas, skonsultuj wyniki z dobrym specjalistą, urologiem i onkologiem. Pozdrawiam.
Morpheus, hmm zdaje się, że na temat raka pęcherza wiesz wszystko! Przyznaj się, jak to robisz? Stara "gwardia" rzadko tu zagląda, dla nowych jesteś nieoceniony. Twoje rzeczowe odpowiedzi są pomocne, wiem jak to jest ważne, kiedy spada na nas taka diagnoza,jaką jest choroba nowotworowa. Właśnie na forum znalazłam oparcie w pierwszych dniach choroby męża. Teraz też zaglądam tu na codzień i cieszę się, że mogę podzielić się swoimi problemami. Jakkolwiek to zabrzmi, raźniej mi z wami!
Witam. Aniu, doskonale zrobiłaś, że skonsultowalas leczenie. Masz teraz pełny obraz choroby i leczenia. W przypadku mojego męża, operacja była koniecznością, guz zatykal ujście moczowodu, prawa nerka z dużym wodonerczem,pojemność pęcherza b.mala. Gdyby czekał dłużej, stracilby nerke . A bieganie do toalety co 30-40 minut było nie do wytrzymania
Po trzecim cyklu (jeżeli pójdzie zgodnie z planem) ma mieć TK i decyzje co dalej. Moczowody są wyłonione, więc możliwa jest radioterapia, bez ryzyka ich "spalenia", co jest częstym powikłaniem.Lekarz nie wyklucza też powtórnej operacji, wszystko zależy od tego jak zareaguje na chemię. Węzły w obrazie USG ok.7mm,czyli w normie. W poniedziałek będzie wynik biopsji. Jak widzisz, nie jest "różowo", ale jest nadzieja, że leczenie przyniesie pozytywny efekt. Wyciszylam trochę emocje, staram się skupić na tym co teraz jest istotne, czyli życiem z chemioterapia. Pobyty z mężem na tym oddziale pomogły mi zrozumieć, że to nie koniec świata, tyłu ludzi leczy się latami, ale potrafią obok prowadzić w miarę zwyczajnie życie. Wiem, że losu nie oszukam, ale też nie mogę dać się zwariować i oszalec z rozpaczy,czego byłam bliska.
Moja siła ma być wsparciem dla męża, który bardzo dzielnie walczy z chorobą. Razem damy radę! Pozdrawiam serdecznie, trzymaj się ciepło!
Mój mąż jest w trakcie chemioterapii, pierwsze wlewy znosi b.dobrze, ale to normalne, bo dopiero kolejne cykle mogą być męczące. Czekamy na wyniki RTG płuc i wynik biopsji węzłów. ECHO serca ok.Szpital przyjazny dla pacjentów, chory ma swojego lekarza prowadzącego, pielęgniarki bardzo życzliwe, atmosfera na oddziale (mimo wszystko) dobra.Zostaje wierzyć, że wszystko potoczy się w dobrym kierunku. I tego się trzymam!
Aniu, nie rezygnuj z wizyty u specjalisty. Czas naprawdę gra dużą rolę, przekonałam się na przykładzie swojego męża. A jeżeli nawet nie przyspieszy terminu operacji, to jeszcze raz przeanalizuje wyniki męża i będziecie bardziej spokojnie czekać . Pozdrawiam serdecznie <3
Witam serdecznie <3Kasiu,jak to dobrze, że się odezwałaś. Myślałam jak tam u was i cieszę się, że masz pomyślne wiadomości. My czekamy w kolejce do chemioterapeuty, wszystko się okaże po wizycie. Mam nadzieję, że w końcu zacznie się leczenie. Mąż ma się dobrze, gorzej ze mną, ale damy radę. Pozdrawiam <3